Na pierwszy rzut oka reakcja inwestorów wydaje się irracjonalna. Dlaczego tanieją akcje spółki, której sprzedaż w trzecim kwartale przekroczyła miliard euro (wyniosła dokładnie 1,075 mld euro) i tym samym wzrosła aż o 29 proc. w stosunku do danych sprzed roku?
Notowania Zalando Investing.com
Potężny wzrost sprzedaży nie jest przy tym jedyną rzeczą, którą sprzedawca odzieży z Berlina może się pochwalić. O niecałe 16 proc. w stosunku do danych sprzed roku wzrosła np. liczba klientów Zalando – w trzecim kwartale było ich już 22,2 mln.
Co ważne, klienci częściej niż w przeszłości powracają na zakupy do Zalando. Aktywny klient składa średnio w ciągu roku 3,8 zamówień, rok temu było to 3,4 zamówień. Ich liczba jest teraz najwyższa w historii firmy. To spowodowało, że rocznie na zakupy w Zalando aktywny klient wydaje już 236 euro.
Imponujące jest też to, że aż 72 proc. odwiedzin w serwisie internetowym firmy jest realizowanych za pomocą smartfonów. Klienci spółki przeglądają więc ofertę firmy niemal non-stop.
Czytaj więcej: Zalando testuje nowy wynalazek. Kurier znajdzie Cię nawet w parku.
Polskie akcenty w raporcie
W prezentacji do raportu kwartalnego Zalando pojawiły się również polskie akcenty. Spółka przypomniała np. o uruchomieniu ogromnego centrum dystrybucyjnego pod Szczecinem. Pierwszą paczkę wysłano z niego w sierpniu, ma w nim pracować docelowo około tysiąca osób.
Zalando poinformowało również inwestorów, że w Polsce w trzecim kwartale wystartował Zalando Lounge, klub zakupowy pozwalający na tańsze, promocyjne zakupy niektórych kolekcji.
Czytaj więcej: Jak Zalando radzi sobie w Polsce? Mówi o tym w wywiadzie dyrektor spółki na Polskę.
Ponadto pośrednio z raportu wynika, że rośnie sprzedaż firmy w Polsce. Koncern nie raportuje co prawda precyzyjnie przychodów z poszczególnych rynków, ale dzieli je na trzy duże kategorie – pochodzące z krajów niemieckojęzycznych (DACH), reszty Europy i inną sprzedaż. I wyraźnie widać, że przychody z europejskich krajów, innych niż niemieckojęzyczne, rosną wyraźnie. W trzecim kwartale sięgnęły 490 mln euro – powiększyły się więc w ciągu roku aż o 30 proc. – i są już prawie takie same jak sprzedaż spółki w krajach DACH (498 mln euro).
Oczywiście nie cała sprzedaż spoza krajów niemieckojęzycznych przypada na Polskę – Zalando działa na 15 rynkach, między innymi we Włoszech i w Hiszpanii. Ale Polska z pewnością w jej przychodach znaczy coraz więcej – to był dodatkowy powód, poza atrakcyjnymi kosztami pracy, by wielkie centrum logistyczne zbudować właśnie nad Wisłą.
Czytaj więcej: Sprzedawca bielizny bije rekordy. Bezcenna pomoc top modelki.
Problemem są zyski
Zalando jest firmą, która rozwija się niezwykle szybko od powstania w 2008 roku. Na budowę sieci dystrybucyjnej, marketing i technologie IT wspierające sprzedaż wydaje regularnie ogromne pieniądze.
W 2017 roku, jak powiedział na konferencji we wtorek Rubin Ritter, jeden z trzech jej dyrektorów zarządzających, wartość inwestycji wyniesie około 250 mln euro, a więc wyraźnie przekroczy miliard złotych! Zalando np. równocześnie buduje i uruchamia aż sześć wielkich magazynów – w tym wspomniane centrum dystrybucyjne w Polsce.
Duże inwestycje uderzają w zyski. Te są symboliczne. EBIT, zysk przed odprowadzeniem podatków i bez uwzględnienia amortyzacji, wyniósł w trzecim kwartale tylko 0,4 mln euro. Analitycy oczekiwali 2,3 mln euro.
Polityka, której celem jest zdobycie jak największej części rynku jest zgodna z celami największego udziałowca Zalando – to szwedzka spółka inwestycyjna Kinnevik, do której należy 31,7 proc. akcji sprzedawcy odzieży. Jest też odpowiedzią na działania konkurencji – w tym amerykańskiego Amazonu, który mocno rozwija sprzedaż odzieży.
Przeszkadza jednak innym inwestorom na giełdzie i stąd spadki cen akcji. Oni chcieliby, by Zalando zaczęło już dużo zarabiać. Na to trzeba będzie jednak poczekać. W czwartym kwartale internetowy gigant dalej chce koncentrować się głównie na rozwoju sprzedaży.
Tekst pochodzi z blogu „Giełda i gospodarka.pl”.