Udziałowcy lotniska w Modlinie od dłuższego czasu nie mogą dojść do porozumienia w sprawie niezbędnych inwestycji. Głównym hamulcowym jest spółka Polskie Porty Lotnicze (PPL), zarządzająca portem lotniczym im. Chopina na warszawskim Okęciu. PPL, w zamian za zgodę na niezbędne inwestycje, chce przejąć kontrolę nad Modlinem, by móc lepiej wykorzystać oba warszawskie porty lotnicze.
A lotnisko w Modlinie wymaga pilnych inwestycji. Konieczny jest m.in. kompleksowy remont dróg kołowania - ze względów bezpieczeństwa Urząd Lotnictwa Cywilnego zamknął dla boeingów 737 część dróg po wschodniej stronie lotniska. W planach była również rozbudowa zapychającego się terminala
O tym, że na lotnisku w Modlinie koniecznie trzeba wykonać pewne prace, przekonywał w wywiadzie udzielonym "Dziennikowi Gazecie Prawnej" Marek Miesztalski, skarbnik Mazowsza. Samorząd województwa mazowieckiego jest jednym z udziałowców lotniska i jest żywotnie zainteresowany tym, by zarabiało ono na siebie. A będzie ono zarabiało, jeżeli będą z niego startować samoloty.
Jedyną linią latającą z Modlina jest Ryanair. W komunikacie przesłanym polskim mediom przewoźnik podkreśla, że jest zainteresowany rozwojem podwarszawskiego lotniska i chce obsłużyć na nim 3 miliony pasażerów w 2018 roku. Jednak obok marchewki Ryanair pokazał również kij:
- Jeśli lotnisko w Modlinie nie będzie mogło przystosować się do wzrostu Ryanaira, Ryanair będzie rósł na Lotnisku Chopina w Warszawie - cytuje komunikat serwis branżowy Fly4Free.pl.
To oznacza, że jeżeli udziałowcy portu w Modlinie nie porozumieją się w kwestii napraw i rozbudowy pasa startowego, to Ryanair wyniesie się na Okęcie. Co może być gorzką pigułką dla PPL, gdyż zarządzający lotniskiem Chopina nie pałają sympatią do niskokosztowego przewoźnika, ale nie będą mogli mu odmówić wolnych slotów, gdyż warszawskie lotnisko jest lotniskiem użyteczności publicznej. Komunikat Ryanaira wygląda więc na próbę bardzo mocnego zasugerowania udziałowcom Modlina, że albo się dogadają, albo irlandzka linia wyniesie się na inne lotnisko.
Dla irlandzkiego przewoźnika sprawa jest o tyle istotna, że bez zwiększenia przepustowości lotniska, nie będzie już mógł na nim zwiększać ruchu. Modlin dotarł bowiem do poziomu, powyżej którego ciężko będzie zwiększyć liczbę pasażerów. Dla Ryanaira to z kolei kura znosząca złote jaja, gdyż na lotnisku w Modlinie ma wynegocjowane bardzo niskie stawki opłat lotniskowych - obecnie to 6 zł od pasażera, ale wraz ze wzrostem liczby pasażerów ta stawka może jeszcze spadać. Każdy konkurent chcący latać z Modlina płaciłby 40 zł od pasażera.
Gdyby Ryanair chciał rzeczywiście zrezygnować z Modlina, to prawdopodobnie będzie przerzucać ruch na Okęcie. Z kolei PPL, którego dyrektor Mariusz Szpikowski wypowiadał się, że inwestowanie w Modlin to dotowanie Ryanair, rozważa w swojej strategii zastąpienie Modlina Radomiem w przypadku zamknięcia portu w Modlinie.
***