Dziś wieczorem polskiego czasu rakieta wielokrotnego użytku z sukcesem wyniosła w przestrzeń kosmiczną kapsułę Dragon. Ładunek jest już w drodze na Międzynarodową Stację Kosmiczną, a człon Falcona, który będzie można wykorzystać ponownie, bezpiecznie powrócił na Ziemię. Wykorzystał do tego system wsporników.
To istotne, bo podczas wcześniejszych prób przeprowadzanych przez Space X powrót skończył się katastrofą. W czerwcu 2015 roku rakieta Falcon 9 wybuchła tuż po starcie przy próbie wyniesienia w przestrzeń kapsuły Dragon.
To właśnie możliwość odzyskania części rakiety czyni biznes amerykańskiego miliardera dochodowym i przełomowym. Nie tylko dla Elona Muska ale i całej branży. Falcon 9 jest bowiem jedną z najpotężniejszych rakiet. Amerykańskie władze skorzystały z niej po raz pierwszy. Sukces otwiera więc drogę do zwiększenia ilości lotów w kosmos. Space X otrzymuje bowiem zlecenia również od amerykańskiego wojska. We wrześniu Falcon 9 wyniósł tajny wahadłowiec Boeing X-37B należący do amerykańskiej armii. To miniaturowy, w pełni zautomatyzowany prom kosmiczny.
Czytaj też: Kolonizacja Marsa może zająć stulecia. Nie dekady, a stulecia.
Wyniesienie Dragona do 17 misja Space X w tym roku. Rakietę udało odzyskać się po raz 20. W styczniu przyszłego roku planowany jest start rakiety Falcon Heavy.
Space X chce stworzyć flotę rakiet, które będą gotowe do ponownego użycia w 24 godziny po powrocie na Ziemię. Elon Musk wierzy, że rozwój jego firmy pozwoli kiedyś skolonizować Marsa.
Źródło i zdjęcie: TechCrunch