Deficyt w handlu zagranicznym w grudniu był największy od grudnia 2012 roku. Sięgnął 1,3 miliarda euro. Wziął się z zaskakująco słabych wyników polskiego eksportu. Urósł on w grudniu tylko o 2,1 procent. To najsłabszy wzrost od października 2016 roku. Jeszcze w listopadzie mieliśmy wzrost o blisko 15 procent.
Import tymczasem trzymał się świetnie i urósł o 11 procent. Mocny import w zestawieniu ze słabszym eksportem dał sporą dziurę w bilansie handlowym.
Pojawia się oczywiście pytanie o to, co się stało z eksportem? Pierwsze odpowiedzi ekonomistów wskazują na mniejszą liczbę dni roboczych w grudniu.
Tą samą przyczyną zresztą tłumaczy się słaby wzrost produkcji w grudniu, a eksportuje się przecież coś, co się wcześniej wyprodukowało. Na kalendarz, a także słabszy eksport w wykonaniu firm międzynarodowych wskazuje komentarz samego NBP
Fragment komentarza NBP na temat bilansu handlowego za grudzień 2017 źródło: NBP
Ale obok eksportu i importu towarów mamy jeszcze podobne dane dotyczące usług i tutaj tradycyjnie mamy sporą nadwyżkę, sięgającą w grudniu 1,6 mld euro. Tę nadwyżkę generują nam na przykład centra usług informatycznych, czy też księgowych zakładane w Polsce przez światowe korporacje, ale także na przykład firmy transportowe.
W grudniu w końcu też doczekaliśmy się większego transferu pieniędzy z Unii Europejskiej. Przelali nam 2,7 mld euro. Będzie z czego finansować inwestycje.
Zastrzyk z Brukseli powoduje, że generalnie w grudniu pomimo słabego eksportu więcej pieniędzy do Polski wpłynęło, niż z niej wypłynęło. Sumując wszystkie elementu rachunku bieżącego i kapitałowego w bilansie płatniczym dostajemy 1,5 mld euro na plusie.
W całym 2017 roku firmy z Polski sprzedały za granicą towary za 198 miliardów euro. To o 11,5 procent więcej niż w 2016. Import w tym czasie urósł o 13 procent, ale pozostał nieco mniejszy od eksportu. W efekcie w całym roku mieliśmy 498 mln euro nadwyżki handlowej.
Jeszcze bardziej efektownie zaprezentował się eksport usług, który urósł aż o 15,6 procent. Nadwyżka w handlu usługami sięgnęła prawie 18 miliardów euro, była więc wielokrotnie większa niż w przypadku handlu towarami. Dzięki usługom w 2017 mieliśmy nadwyżkę na całym rachunku obrotów bieżących z zagranicą. Pierwszy raz od 1995 roku. Wyniosła 346 mln EUR. W 2016 było 1,25 mld EUR deficytu.
Nadwyżka w wymianie z zagranicą oznacza, że jesteśmy krajem, który w tym momencie akumuluje kapitał. Serwis Spotdata prowadzony przez ekonomistę Ignacego Morawskiego tłumaczy, że nadwyżka zawsze jest związana z nadwyżką oszczędności nad inwestycjami.
O wzrost oszczędności łatwiej przy wyższych dochodach, a dochody w całej gospodarce są wyższe przy wysokim eksporcie towarów i usług. Z drugiej strony wysokie inwestycje najczęściej wiążą się z szybszym wzrostem importu, który nadwyżkę w handlu zagranicznym niweluje. W związku z tym, że inwestycje w 2017 roku rosły dość powoli, nie wydaliśmy na nie (jako cała gospodarka) wszystkich dochodów. W efekcie pojawiły się oszczędności, a co za tym idzie także nadwyżka w wymianie z zagranicą.