Co czeka klientów banków w najbliższych latach? Nie wszystkie wiadomości są dobre

Jeśli sprawdzą się prognozy Narodowego Banku Polskiego, podwyżek stóp procentowych w Polsce nie ujrzymy jeszcze długo. To tylko połowicznie dobra wiadomość.

Rada Polityki Pieniężnej przy Narodowym Banku Polskim nie zmieniła w środę 11 kwietnia poziomu stóp procentowych, co nie jest żadnym zaskoczeniem. Ostatni raz RPP przy stopach „majstrowała” już ponad 3 lata temu (w marcu 2015 r.), i od tego czasu mamy status quo, czyli referencyjną (główną) stopę na poziomie 1,50 proc. To rekordowo niski poziom.

Ciekawe jest to, jak zmieniały się przewidywania rynkowe odnośnie poziomu stóp. Gdy po ponad dwóch latach deflacji (od lipca 2014 r. do październiku 2016 r. w każdym miesiącu ceny były niższe w porównaniu do stanu sprzed roku) do Polski powróciła inflacja (i to od razu naprawdę wysoka, nawet 2 proc. i więcej rok do roku) mówiło się, że już lada chwila stopy w kraju pójdą w górę. Najpierw mówiło się o końcówce 2017 r., potem o 2018 r., później o 2019 r.

.. źródło: Spotdata

Teraz okazuje się, że podwyżka stóp procentowych jest mało prawdopodobna aż do 2020 r., a może i dłużej. - Zaryzykowałbym tezę, że w perspektywie dwóch lat nie widzę żadnych chmur, które zmusiłyby nas do zmiany stóp procentowych, poza niespodziewanym rozwojem sytuacji - mówił w środę prezes NBP Adam Glapiński, cytowany przez PAP. 

Miesiąc temu Glapiński nieśmiało sugerował nawet, że jeśli prognozy NBP się sprawdzą - chodzi m.in. o brak presji inflacyjnej - to przesłanek do podwyżek stóp w Polsce może nie być aż do końca 2020 r. A podczas kwietniowej konferencji dodał do tego, że "w tej chwili tak daleko wydłuża się ten okres [podwyżek stóp - red.], (...) że może ostatecznie nastąpić taki moment, że działanie w przeciwnym kierunku byłoby wskazane". Czyli podwyżek stóp może nie być na tyle długo, że koniunktura w gospodarce sama (bez "pomocy" wyższych stóp) zacznie się wygaszać i trzeba będzie ją wręcz stymulować obniżkami.

Trzeba jednak oczywiście wziąć pod uwagę, że przewidywanie na ponad 2 lata w przód jest obarczone dużą niepewnością. Ot, choćby według ostatnich danych firmy doradczej Grant Thornton, aż 44 proc. przedsiębiorstw w Polsce w najbliższych 12 miesiącach planuje podnieść ceny swoich produktów. Jeśli faktycznie tak się stanie, inflacja może rosnąć mocniej niż w prognozach NBP. Z kolei prezes NBP mówi, że "jeśli gdzieś mogłoby powstać zarzewie zjawisk inflacyjnych, to na rynku pracy m. in. z powodu braku pracowników czy braku niezbędnych kwalifikacji" (choć zaznacza, że na razie nie widzi "niepokojących objawów").

Dla osób z "hipotekami" - w to mi graj!

O tym, aby obecny status quo trwał jak najdłużej, marzą osoby posiadające kredyty mieszkaniowe w złotych. Niskie stopy procentowe w kraju oznaczają niską stawkę rynkową WIBOR 3M, na której bazuje oprocentowanie ich zobowiązań. Ta dziś wynosi 1,70 proc. (co ciekawe, od grudnia spadła o 0,03 pp., czyli banki delikatnie oddaliły wizję podwyżki stóp w kraju – stopy i stawka WIBOR są ze sobą mocno skorelowane, często WIBOR idzie w górę / w dół wcześniej w oczekiwaniu na podwyżkę / obniżkę stóp). Jeśli stopy zaczną iść w górę, i raty będą rosnąć. Tak samo jak raty spadały, gdy stopy były wysokie.

Ot, na przykład jeszcze 6 lat temu główna stopa procentowa w Polsce wynosiła nawet ponad 5 proc. Jak wynika z danych Comperia Analytics, dla kredytu zaciągniętego na początku 2010 r., na 240 tys. zł, na 30 lat, na mieszkanie o wartości 300 tys. zł, z oprocentowaniem WIBOR 3M + marża 3 pp., rata w połowie 2012 r. wynosiła blisko 1800 zł, a dziś jest o ok. 500 zł niższa.

.. źródło: Comperia Analytics


W nawet trochę gorszej sytuacji są osoby, które kredyty mieszkaniowe zaciągnęły w ostatnich, powiedzmy, maksymalnie 5 latach. One bowiem de facto nie poznały jeszcze na własnej skórze podwyżki rat. Owszem, banki biorą to pod uwagę analizując zdolność kredytową, i informują przy podpisywaniu umowy o ryzyku stopy procentowej, ale wiadomo - co innego złożyć parafkę pod „ostrzegawczym” dokumentem, a co innego poznać to w praktyce.

Gdy stopy, a przez to raty, pójdą w górę, trzeba będzie nieco przebudować budżety domowe. W zależności od skali podwyżek stóp (a przecież mówimy nie tylko o najbliższych 1-3 latach, ale też o perspektywie np. 20 lat - kto wie, co wtedy będzie się działo), raty wcale nie muszą iść w górę o 100 czy 200 zł. To „straszliwy” scenariusz, ale kredytobiorcy muszą wręcz podpisywać obecnie, że zapoznali się z wyliczeniami ich raty, gdy stopa WIBOR 3M wyniesie nie 1,7 proc. jak teraz, ale nawet aż 15 proc. (rata skacze wtedy o blisko 200 proc.).

Dla tych, co lubią żyć na kredyt, też jest nieźle

Z obecnego stanu rzeczy cieszą się pewnie też osoby korzystające z różnego rodzaju kredytów konsumenckich (pożyczki gotówkowe, zakupy ratalne, limit w koncie osobistym, karty kredytowe itd.). Wszystko dlatego, że dzięki niskim stopom procentowym maksymalne odsetki od ich zobowiązań nie mogą przekraczać obecnie 10 proc. w skali roku (liczy się to jako dwukrotność stopy referencyjnej NBP plus 7 pp., czyli 2*1,5%+7%=3%+7%=10%). Owszem, banki czy firmy pożyczkowe mogą szukać pieniędzy gdzie indziej, np. podnosząc prowizje za udzielenie pożyczek - i swego czasu faktycznie to robiły - niemniej łącznie koszty kredytów, szczególnie tych na kilka lat, a nie „chwilówek” czy pożyczek na kilka miesięcy, przy niższych stopach procentowych faktycznie nieco spadły.

Inna sprawa, że oczywiście najbezpieczniej w ogóle nie zaciągać pożyczek, choćby były nie wiadomo jak tanie. Ewentualnie robić to sprytnie, czyli np. spłacać całą kartę kredytową w okresie bezodsetkowym (wtedy nie zapłacimy od tego ani grosza odsetek) i jeszcze zdobyć za korzystanie z niej premię od banku.

Dowiedz się więcej o promocji "Zostań posiadaczem Karty Kredytowej Citibank i odbierz 300 zł"

Chcesz oszczędzać? Jest ciężko

To, co dla kredytobiorców jest sytuacją dobrą, jest fatalne dla osób, które chcą oszczędzać w bankach. Niskie stopy nie stanowią dla banków żadnej presji do podnoszenia oprocentowania lokat. O ile jeszcze w ramach promocji uda się znaleźć krótkie lokaty (np. na 3 miesiące) o oprocentowaniu nawet 4 proc. – choć są to promocje wyłącznie dla nowych klientów – o tyle najlepsze lokaty np. na rok mają dziś oprocentowanie w granicach 2,3 - 2,6 proc. (dane za Comperia Analytics). Jeszcze 4 lata temu takie oprocentowanie było przeciętnymi warunkami na rynku.

Dziś średnia rynkowa dla lokat rocznych to ledwie 1,36 proc. (to ŚREDNIA, a więc mnóstwo lokat daje jeszcze mniej odsetek). Po odjęciu podatku i uwzględnieniu inflacji, takie lokaty okazują się mieć ujemne realne oprocentowanie - czyli odsetki z lokaty nie wystarczają na pokrycie wzrostu cen.

.. źródło: Comperia Analytics

To wszystko powoduje, że z bankowych lokat powoli odpływają pieniądze. Jak wynika z danych NBP, jeszcze w lutym 2016 r. m.in.  na depozytach do 2 lat gospodarstwa domowe trzymały w bankach w Polsce ok. 310 mld zł, a 2 lata później o ok. 33 mld zł mniej. Inna sprawa, że możliwe, iż wcale nie odpłynęły poza banki, ale leżą na nieoprocentowanych czy słabo oprocentowanych kontach, bo tzw. depozyty bieżące wyniosły w lutym br. blisko 464 mld zł i przez ostatnie 2 lata wzrosły aż o ok. 115 mld zł.

No i jest też jedna zasadna obawa - to wcale nie takie pewne, że gdyby stopy w Polsce zaczęły iść w górę, to od razu znacząco będą podnoszone oprocentowania lokat czy kont oszczędnościowych. Banki nie są instytucjami charytatywnymi, więc trudno oczekiwać, że będą płacić klientom więcej odsetek niż będą musiały. A jako, że na gotówki większość ma pod dostatkiem, sektor nie narzeka też na brak wydatków obecnych lub ewentualnie przyszłych (np. związanych z kredytami frankowymi), a rynek idzie w stronę konsolidacji (mniej banków to mniejsza szansa na dobre lokaty, i mniejsza ewentualna konkurencja o pieniądze klientów), to nie jest wykluczone, że kroci na lokatach nie zarobimy jeszcze bardzo długo.

Sprawdź szczegóły promocji "Zyskaj nawet 300 zł z Kartą Kredytową Citibank"

Więcej o: