Warto przypomnieć, że jutro (13 maja) i za tydzień (20 maja) dla odwiedzających będą zamknięte głównie centra handlowe i sklepy wielkopowierzchniowe. Z zakazu handlu wyłączone są między innymi stacje paliw, kwiaciarnie, sklepy z pamiątkami, cukiernie, piekarnie, czy lodziarnie. W sklepach działających na zasadzie franczyzy wszystko zależy od obecności właściciela.
Za złamanie zakazu trzeba się liczyć z dotkliwymi karami finansowymi od 1 tys. zł do 100 tys. zł. W przypadku uporczywego łamania założeń ustawy niepokorni mogą nawet trafić do więzienia. Przestrzeganiem nowych przepisów zajmuje się w tym wypadku Państwowa Inspekcja Pracy, której można zgłaszać przypadki łamania zakazu handlu w niedziele. PIP odpowiada również za przeprowadzanie kontroli terenowych.
Ich częstotliwość jest jednak dużo niższa niż w marcu (11.03 i 18.03) oraz kwietniu (08.04 i 15.04), kiedy nowa ustawa zaczęła obowiązywać. Przedstawiciele Państwowej Inspekcji Pracy argumentują to spadkiem liczby przypadków, w których notowano nieprawidłowości w przestrzeganiu przepisów. Wydaje się, że handlowcy wzięli sobie rządowy zakaz do serca.
Czytaj też: 'Solidarność' idzie na wojnę z Żabką. Poszło o 'pocztowe sklepy', czyli o handel w niedzielę
Ustawa o ograniczeniu handlu w niedzielę zakłada możliwość swobodnych zakupów weekendowych w pierwsze i ostatnie niedziele czerwca (3.06 i 24.06), lipca (1.07 i 29.07), sierpnia (5.08 i 26.08), września (2.09 i 30.09), października (7.10 i 28.10) i listopada (4.11 i 25.11). W grudniu sklepy mają być zamknięte tylko w jedną niedzielę - 9 grudnia. Od stycznia 2019 roku handel ma być dozwolony jedynie w ostatnią niedzielę każdego miesiąca.