Wczoraj minął kolejny termin publikacji raportu rocznego GetBack. I znów spółka go nie opublikowała. Co więcej, tym razem nie podała nowego terminu ogłoszenia raportu.
30 maja nowo powołany zarząd GetBack przedstawił za to wstępne niezaudytowane skonsolidowane sprawozdanie finansowe za 2017 r. Potwierdził w nim wcześniejsze informacje o wysokości skonsolidowanej straty netto, która wyniosła 1,33 mld zł. - Nową informacją dla rynku jest wartość aktywów pracujących. Wynoszą one 1,75 mld zł - poinformowała spółka w komunikacie.
Firma zdecydowała się opublikować wstępne skonsolidowane sprawozdanie finansowe, choć audytor, firma Deloitte, jeszcze przygotowuje swoją opinię.
GetBack fragment sprawozdania finansowego GetBack
- Uznaliśmy, że dla wszystkich interesariuszy ważniejsze jest przedstawienie naszej sytuacji finansowej niż czekanie na opinię audytora. Chcieliśmy dać wyraźny sygnał, że jako nowy zarząd i nowa rada nadzorcza zmierzamy jasno i klarownie komunikować wszystkie, nawet trudne informacje, bo odbudowa zaufania jest dziś dla nas najważniejszym zadaniem - powiedział cytowany w komunikacie Przemysław Dąbrowski, nowy prezes zarządu GetBack.
Nasi rozmówcy w GetBack, którzy zastrzegają sobie anonimowość, mówią, że dziwią się, iż po tym, jak na jaw wyszła skala problemów spółki, Deloitte nie „rzuciła ręcznikiem” i nie zrezygnowała z badania stanu jej finansów. Ich zdaniem to jednak działa na korzyść spółki.
Nowe władze mówią tymczasem, że ściśle współpracują z audytorem i dostarczają mu wszelkie potrzebne dane.
Deloitte odbija piłeczkę. - Wydanie opinii z badania zostało przełożone z powodu znaczących opóźnień w dostarczeniu przez spółkę dokumentacji niezbędnej do zakończenia rewizji finansowej. Prowadzone przez nas procedury są skomplikowane i mają istotne znaczenie dla zakończenia prac audytowych - powiedziała "Pulsowi Biznesu" Ewa Rzeczkowska rzeczniczka Deloitte.
GetBack zapewnia, że firma cały czas funkcjonuje. Pracownicy pracują, dostają pensje, działa platforma windykacyjna.
Na końcówkę czerwca spółka zapowiada publikację danych finansowych za pierwszy kwartał 2018 r. „Nie będą przyjemne” - słyszymy. To dlatego, że spółka prowadziła jeszcze transakcje, emitowała obligacje. - Nie jest tak, że w kłopoty wpadliśmy w ciągu dwóch tygodni. Wszystko posypało się w grudniu i w styczniu - mówią nasi informatorzy. - Ale chętnych na obligacje mieliśmy jeszcze w kwietniu, gdy wiadomo było, że jest źle - dodają.
Na jaw wychodzą jednak nieprawidłowości. We wtorek Komisja Nadzoru Finansowego opublikowała komunikat, w którym stwierdziła, że poprzednie władze spółki fałszowały dane finansowe, by pokazać dobrą kondycję finansową firmy. Sprawę już bada prokuratura.
W związku z wtorkowym komunikatem KNF poprzedni prezes GetBack, Konrad Kąkolewski, wydał za pośrednictwem swojego pełnomocnika prawnego oświadczenie, w którym zapewnia, że w okresie pełnienia przez niego funkcji prezesa "księgowość spółki była prowadzona zgodnie z obowiązującymi przepisami, a sprawozdania finansowe zawierały rzetelne dane".
- Wszelkie transakcje zakupu lub sprzedaży portfeli wierzytelności odbywały się pod nadzorem TFI, a wyceny portfeli wierzytelności odzwierciedlane w księgach funduszy były sporządzane zgodnie z przepisami przez niezależnych wyceniających, powołanych w sposób niezależny od Getback S.A. przez poszczególne Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych - twierdzi były prezes GetBack.
- Wierzę, że odpowiednie organy do tego powołane zbadają zastrzeżenia zgłoszone przez Komisję. Ze swojej strony zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami pozostaję w pełnej dyspozycji Prokuratury Regionalnej prowadzącej sprawę, tak aby dostarczyć wszelkie informacje umożliwiające jej wyjaśnienie - dodał prezes Kąkolewski.
Ale to nie koniec. Z naszych informacji wynika, że poprzedni prezes spółki oddał do utylizacji sześć służbowych komputerów, o łącznej wartości około 30 tys. zł. - To dość niestandardowe zachowanie. Nosi znamiona niszczenia dowodów - komentują w GetBack.
Spółka poinformowała o tym fakcie prokuraturę.
Zastrzeżenia nowych władz GetBack budzą też prywatne wydatki ze służbowych kart bankowych. - Niekiedy są dość niesmaczne. Ale nie mielibyśmy z tym, aż tak dużego problemu, gdyby wydane pieniądze wracały na karty. A nie wracają - słyszymy w spółce.
Jak się okazuje GetBack wydawał też duże pieniądze na leasing samochodów. Kilka z nich to „multi-drogie luksusowe auta”. W tym kontekście pada nazwa porsche panamera. Znacznie więcej aut, które leasingował GetBeck, to samochody po prostu drogie.
- Naszym celem jest teraz naprawa finansów własnych spółki. Konieczne będą zdecydowane cięcia kosztów - mówią w GetBack.
Spółka przeniesie się z biur przy ulicy Moniuszki w samym centrum Warszawy, do innej swojej siedziby, na oddalonej od centrum, ulicy Pileckiego. Nawet o połowę zredukuje liczbę samochodów używanych przez pracowników. Nie ma na razie planu redukcji zatrudnienia, ale jak mówi „koszty pracownicze są bardzo wysokie”. Spółka będzie więc rozważać obniżki pensji albo zwolnienie części załogi. - Żadnych planów i decyzji tu nie ma - zastrzegają nowe władze GetBack.
Kontrowersje budzą także wysokie wynagrodzenia wypłacane poprzednim władzom spółki. Z danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że za zeszły rok były zarząd GetBacku dostał prawie 15,7 mln zł. Sam ówczesny prezes Konrad Kąkolewski zainkasował ponad 3,3 mln zł. W tym 1,8 mln zł premii za wyniki.
W ostatnich dniach w spółce zaszły spore zmiany. 22 maja powołano nową radę nadzorczą i trzech nowych członków zarządu. Do rady powołano nowych członków: Paulinę Pietkiewicz, Krzysztofa Burnosa, Jerzego Zygmunta Świrskiego, Jarosława Dubińskiego. Obok Przemysława Dąbrowskiego, do zarządu trafiły Magdalena Nawłoka i Paulinę Pietkiewicz, która została czasowo oddelegowana z rady nadzorczej.
Czytaj więcej: GetBack ma szansę na ratunek. Sąd zgodził się na restrukturyzację
Mimo wysokości straty i ogromnych kłopotów reputacyjnych władze spółki nie zdecydowały się na scenariusz upadłości, ale podjęły decyzję o realizacji planu naprawczego. - Odbudujemy tę spółkę - zapowiadają.
- Patrząc na wartość aktywów oraz biorąc pod uwagę efektywną platformę operacyjną i zaangażowanie naszych pracowników jesteśmy przekonani, że to możliwe. Dziś musimy się skupić na rozmowie z osobami pokrzywdzonymi przez działania spółki, żeby móc przeprowadzić proces przyspieszonego postępowania układowego. Kluczowe jest także wdrożenie planu restrukturyzacji, w tym trwałe ograniczenie kosztów – powiedział cytowany w komunikacie prezes Przemysław Dąbrowski.
Nowy zarząd deklaruje zaspokojenie należności wierzycieli „w znacznym zakresie”. - W tym celu zamierza restrukturyzować zadłużenie spółki, w szczególności poprzez rozmowę o odroczeniu terminów zapłaty lub konwersji części wierzytelności na akcje spółki. Planuje też przedstawić i wdrożyć nowy model biznesowy, tak aby odbudować zaufanie akcjonariuszy i wrócić na ścieżkę rozwoju sprzed 2-3 lat - czytamy w komunikacie GetBack.
Na razie spółka chce pokazać, że jest w stanie obsługiwać dług i finansować bieżącą działalność. Wstrzymała i cofnęła wiele transakcji. Przystąpiła do redukcji kosztów.