Parlament Europejski przegłosował przyszłość internetu. Komentowanie i publikowanie może być utrudnione

Robert Kędzierski
Parlament Europejski przegłosował zmiany w prawie autorskim. Jeśli w obecnym brzmieniu zostaną one przyjęte przez państwa UE, może to oznaczać rewolucję. - Tych przepisów nie da się wprowadzić w życie bez wywracania internetu do góry nogami - mówi nam szef serwisu Wykop.

Parlament Europejski w środę przeprowadził głosowanie w sprawie ważnych zmian w prawie autorskim. Zwolennicy nowych przepisów odnieśli wyraźne zwycięstwo wynoszące 15:10.

Według krytyków przepisy, które wkrótce mogą obowiązywać zbliżone, są do zawartych w ACTA. Warto przypomnieć, że Anti-Counterfeiting Trade Agreement, czyli umowa handlowa dotycząca zwalczania obrotu towarami podrabianymi, sześć lat temu wyprowadziła na ulice europejskich, w tym polskich miast, tysiące protestujących.

Głosowanie w PE nie oznacza wprowadzenia przepisów w życie. Teraz odbędą się negocjacje z przedstawicielami wszystkich państw. Europarlamentarzyści przyjęli jednak dwa rozwiązania, z których wycofać się będzie trudno. 

Manifestacja przeciw ACTA we Wrocławiu. Tu także dopisała frekwencja. Na ulice wyszło ponad 5 tys. osóbManifestacja przeciw ACTA we Wrocławiu. Tu także dopisała frekwencja. Na ulice wyszło ponad 5 tys. osób Fot. Marcin Biodrowski / Agencja Wyborcza.pl

Dwie rewolucje

Pierwsza zmiana to filtrowanie treści. Artykuł 13 wprowadzi bowiem odpowiedzialność portali internetowych czy innych serwisów za to, co publikują internauci.

Zanim  - chociażby pod tym artykułem -  pojawi się jakiś komentarz, trzeba będzie sprawdzić, czy nie łamie on np. praw autorskich. A to może prowadzić do sporych opóźnień w publikowaniu komentarzy. Lub je po prostu zablokować.

Portale będą musiały stworzyć mechanizmy filtrowania treści - zatrudnić do tego pracowników albo powierzyć zadanie sztucznej inteligencji. Każde z tych wyjść może oznaczać wzrost kosztów. I to niemałych - w serwisach takich jak Facebook pojawiają się przecież miliony wpisów. Ich autorami są osoby spoza Unii.

Druga zmiana również może znacząco zmienić obraz internetu. Art. 11 zakłada wprowadzenie tzw. "podatku od linków". W praktyce nie jest to podatek, bo ten należałby się państwu. Chodzi o to, że właściciel danego portalu mógłby zażądać opłaty za publikowanie najmniejszego fragmentu swojego dzieła. A to sprawiałoby, że nawet tytuł artykułu, książki, płyty nie mógłby pojawić się gdzie indziej bez odpowiedniej zgody. Efekt? Agregatory wiadomości, takie jak Google News, nie będą mogły wyświetlać listy najistotniejszych wiadomości. Recenzenci będą musieli zasłaniać okładki omawianych płyt. 

Co może się zmienić w praktyce?

Twórcy serwisów takich jak saveyourinternet.eu czy antyart13.pl wyliczają, co oznacza przyjęcie nowego prawa.

Dla użytkowników:

  • Komentarze będą musiały przejść obowiązkową kontrolę jeszcze przed publikacją. Treści kontrowersyjne lub potencjalnie groźne będą blokowane,

  • publikowanie treści -  np. dzielenie się memami czy linkami - będzie mogło być uznane za łamanie prawa autorskiego,

  • wyszukiwanie treści może być znacznie utrudnione. 


Dla właścicieli portali: 

  • Konieczność zbudowania mechanizmu wykrywania treści pirackich i potencjalnie kontrowersyjnych,
  • odpowiedzialność za wszelkie treści publikowane przez Internautów,
  • konieczność ponoszenia opłat dla właścicieli stron do których prowadzą linki z publikacji.

Czytaj też: Hakerzy nie przejmą się regulacjami. Najpotężniejszych wspierają rządy. 

Zmiany mogą więc w praktyce ograniczać wolność wypowiedzi w internecie i w znacznym stopniu go stłamsić. 

"To wywrócenie internetu do góry nogami"

Michał Białek, fot. Aleksandra AnzelMichał Białek, fot. Aleksandra Anzel Michał Białek, fot. Aleksandra Anzel

O tym, jak bardzo zmienić się może internet po wejściu w życie unijnej dyrektywy, rozmawialiśmy z Michałem Białkiem, szefem Wykopu (dla wtajemniczonych - "wypoku"), najważniejszego polskiego portalu social news. 

Czy przyjęcie zmian w prawie autorskim zmieni coś dla przeciętnego internaty?

Michał Białek: Przepisy przegłosowane przez PE to nie jest drobna zmiana. To budowanie całkowicie nowego internetu. Dziś opiera się on na wolnym i wzajemnym linkowaniu. Jest ono jednym z fundamentów sieci. Od samego początku sposób działania algorytmu Google polegał na sprawdzaniu, ile linków prowadzi do jakiegoś serwisu. Jeśli nie można linkować na zewnątrz, oznacza to, że cały mechanizm linkowania, dzielenia się treścią, się zawala.

Jak przepisy wpłyną na funkcjonowanie portali internetowych?

Przepisy nakazują wprost stworzenie mechanizmów, które filtrują treści. Na przykład takich, które łamią prawo autorskie. W serwisie Wykop dziennie pojawia się ok. 100 tys. komentarzy. W jaki sposób mamy je analizować przed publikacją? Kilka lat temu podjęliśmy zresztą próbę. Sprawa dotyczyła przekleństw. Kreatywność użytkowników przerosła możliwości naszych algorytmów - spacje, znaki specjalne, znaki HTML sprawiały, że zakazane słowa były nieczytelne dla automatycznego systemu, ale w pełni zrozumiałe dla użytkowników. Nie da się zbudować algorytmu do moderacji treści. 

Zmiany, które chce wprowadzić Unia, skądś już znamy, prawda?

Skutek proponowanych zmian jest podobny jak w przypadku ACTA. Wtedy udało się dyrektywę zablokować. W ramach protestu, którego w dużej mierze Wykop był inicjatorem, na kilka godzin wyłączono 60 proc. polskiego internetu. Dziś, pomimo tego, że w życie mają wejść bardzo podobne przepisy, mało kto mówi o zagrożeniu. 

A może nowa dyrektywa niesie jakieś pozytywy?

Jeśli przyjąć, że celem jest walka z piractwem, to niektóre zmiany są potrzebne. Ale nie mogą dotyczyć wszystkich serwisów, tylko takich, których głównych celem jest publikowanie treści - np. filmów. 

Co jeszcze jest groźnego w nowych przepisach?

Po prostu odstają od rzeczywistości. Dwa lata temu Wykop miał 4,3 mln użytkowników, rok temu 5,5 mln, teraz 7,5 mln. I to tylko uwzględniając osoby korzystające z komputera. Internet rośnie więc w niezwykle szybkim tempie, a tu ktoś próbuje wprowadzić zmiany, które sprawdziłyby się w przypadku mediów tradycyjnych. To wywracanie internetu do góry nogami.

***

Jacek Walkiewicz: Widzę szanse w problemach, a wcześniej widziałem problemy w szansach [NEXT TIME]

Więcej o: