O sprawie poinformowała "Gazeta Wyborcza". Jeszcze w zeszłym roku lub na początku obecnego ZUS wysłał listy to osób mieszkających obecnie m.in. w Kanadzie, USA, Australii, Norwegii, Danii, Francji, Hiszpanii czy we Włoszech, w ostatnich dniach takie pisma posłano również m.in. do Niemiec czy Wielkiej Brytanii.
Po co ZUS wysyła listy i prosi o wypełnienie "Oświadczenia emeryta/rencisty zamieszkałego za granicą o istnieniu dalszego prawa do pobierania świadczenia" - bo o tym dokumencie mowa? Chodzi o weryfikację, czy pieniądze trafiają do właściwej osoby, i czy np. nie są wyłudzane przez rodzinę.
Jak wskazuje "Wyborcza", jeśli emeryt czy rencista nie odpowie na pierwsze oraz na powtórne pismo z prośbą o potwierdzenie, że nadal żyje, wypłata świadczenia zostanie wstrzymana. Dlatego ZUS na swojej stronie uczula, aby niezwłocznie informować go m.in. o zmianie adresu zamieszkania.
Notabene, sama procedura wypełnienia oświadczenia również może być kłopotliwa, gdyż konieczne jest również poświadczenie własnoręczności podpisu.
Własnoręczność podpisu złożonego na formularzu przez zamieszkałego za granicą emeryta, rencistę lub upoważnioną osobę sprawującą faktyczną opiekę nad emerytem lub rencistą, musi zostać potwierdzona przez właściwy urząd lub osobę do tego upoważnioną w państwie zamieszkania wymienionych osób, albo przez osobę upoważnioną w polskiej placówce dyplomatycznej lub konsularnej
- tłumaczy ZUS.
"Gazeta Wyborcza" przypomina także, że ZUS jest w trakcie podpisywania umów z kolejnymi państwami, w celu elektronicznej weryfikacji uprawnienia do pobierania emerytury czy renty przez osobę mieszkającą w tym kraju. Wówczas Zakład na bieżąco otrzymywałby informacje, co wyeliminowałoby konieczność rozsyłania za granicę papierowych formularzy. Taka elektroniczna kontrola dotyczy już ok. 26 tys. polskich emerytów mieszkających poza granicami Polski.
***