Jak podaje hongkoński dziennik „South China Morning Post”, powołując się na naukowców zaangażowanych w projekt, Chiny opracowały przenośną broń laserową, która może zaatakować cel z odległości niemal kilometra.
Karabin szturmowy ZKZM-500 nazywany ma być "laserowym AK-74", ponieważ ze słynnym Kałasznikowem łączyć go mają wymiary i niezawodność.
Broń waży ok. 3 kg, a akumulator litowy ma wystarczyć do oddania nie mniej niż tysiąca strzałów/wiązek laserowych, trwających do 2 sekund każda.
Czytaj więcej: Sukces rosyjskiej legendy. Kałasznikow wygrał z amerykańskimi sankcjami
A co się dzieje, kiedy wiązka niewidzialnego lasera napotka na drodze żywą tkankę? Dziennik SCMP określił to mianem "natychmiastowej karbonizacji", czyli po prostu zwęglenia. Poza tym, jeśli wiązka dodatkowo trafi na łatwopalną tkaninę, ta w ułamku sekundy zajmie się ogniem.
"Ból będzie nie do wytrzymania" - miał powiedzieć naukowiec, który brał udział w opracowywaniu i testowaniu w terenie prototypu w Xian Institute of Optics and Precision Mechanics w Chińskiej Akademii Nauk w prowincji Shaanxi.
Nie jest to jednak równoznaczne ze śmiercią. Karabin laserowy został zakwalifikowany jako "nieśmiercionośny". Oznacza to, że jest mniej prawdopodobne, że zabije żywy cel, niż np. przepali zbiornik z paliwem lub zniszczy inną broń.
Jak podaje SCMP lasery nie mogą zabić pojedynczym strzałem, żeby uśmiercić człowieka, trzeba wypuścić w jego kierunku wiele wiązek, wtedy wypala dziurę i przecina ciało niczym nóż chirurgiczny.
Problem jednak w tym, że teoretycznie, zgodnie z Protokołem Narodów Zjednoczonych w sprawie oślepiających broni laserowych, opracowanym w 1980 r. i podpisanym przez ponad 100 narodów, z takich karabinów i pistoletów nie można strzelać do ludzi. I być może dlatego Chińczycy jej jeszcze oficjalnie nie pokazali.
Czytaj więcej: Przerażające uzbrojenie przyszłości. Niektóre z broni są już testowane i wdrażane
Konstruktorzy ZKZM-500 twierdzą, że wiązki ich lasera nie widać i nie słychać, a dystans blisko kilometra, z jakiego można oddać celny strzał, powoduje, że atak jest w zasadzie nie do namierzenia.
W sumie ciężko stwierdzić, jakie zastosowanie przewidziano dla tej broni przyszłości. Jej konstruktorzy wspominają m.in. o podpalaniu z odległości transparentów z hasłami podczas nielegalnych demonstracji.
Pomysł jednak nie ma zbyt wielu zwolenników. Jeden z pekińskich policjantów powiedział, że laserem co prawda można również podpalić np. ubranie przywódców protestów, jednak ten "okropny widok" niesie ze sobą ryzyko, że pokojowy protest zamieni się zamieszki, dlatego woli pozostać przy sprawdzonych metodach, takich jak gumowe kule, gaz łzawiący czy pistolety ogłuszające.
Karabin ZKZM-500 można zainstalować na samochodzie, samolocie, łodzi lub wyposażyć w niego żołnierzy.
Czytaj także: Chińska armia ma laserowe karabiny. Jest się czego bać?
Prototyp został zbudowany przez firmę z Xi’anu, która poszukuje teraz partnera z sektora obronności lub bezpieczeństwa, by zacząć masową produkcję. Koszt wytworzenia karabinu ma wynosić ok. 100 tys. juanów (15 tys. USD) za sztukę – powiedział gazecie przedstawiciel tej firmy.
Projektowanie i produkcja urządzeń będzie ściśle monitorowana, a jedynymi klientami będą chińscy wojskowi i policja.
Nie istnieją żadne specjalne międzynarodowe protokoły regulujące rozwój lub zastosowanie tego rodzaju broni laserowej.
+++