Rosyjski minister finansów w rozmowie z państwową telewizją przedstawił sposób na odegranie się na Waszyngtonie za najnowsze sankcje gospodarcze.
- Zmniejszyliśmy do minimum i będziemy nadal zmniejszać nasze zaangażowanie w gospodarkę Stanów Zjednoczonych, w amerykańskie papiery wartościowe - zapowiedział Anton Siluanow.
To wyraźne odniesienie do dosyć zaskakującej informacji z ubiegłego miesiąca. Okazało się wtedy, że Rosja drastycznie, bo aż o 85 proc., zmniejszyła portfel papierów wartościowych USA. Już wtedy eksperci podejrzewali, że może chodzić o napięcia w relacjach na linii Moskwa-Waszyngton.
Według ekspertów, nie jest to zapowiedź szczególnie alarmująca dla Amerykanów, bo i tak nie mają zbyt wiele obligacji Stanów Zjednoczonych.
Niedawno ogłoszone przez administrację Donalda Trumpa kolejne sankcje, tym razem w odpowiedzi na domniemane otrucie Siergieja Skripala na terenie Wielkiej Brytanii, mocno Rosjan zdenerwowały. Cios może nie wydawał się zbyt mocny, przynajmniej na razie, ale spowodował silne osłabienie rubla i niósł za sobą groźbę bardziej bolesnego uderzenia w przyszłości.
Premier Rosji Dminitrij Miedwiediew już kilka dni temu ostrzegał przed odwetem i porównał zapowiedź tych sankcji do wojny gospodarczej.
Rubel w poniedziałek nadal nie wygląda najlepiej - dolar wyraźnie zyskuje wobec rosyjskiej waluty (choć nakłada się na to zapewne także kryzys w Turcji, przez który rykoszetem dostają waluty tak zwanych rynków wschodzących, do których zaliczana jest Rosja, ale także Polska).
Notowania dolara amerykańskiego wobec rubla rosyjskiego źródło: investing.com
Sprzedaż kolejnych pakietów amerykańskiego długu to nie wszystko. Minister Siluanow powiedział też, że Rosja zastanawia się nad odejściem od rozliczeń w dolarze w handlu międzynarodowym. Kreml nie zamierza jednak uderzać w amerykańskich inwestorów działających w Rosji i zakazywać działalności firm takich jak McDonald’s - bo płacą podatki i zatrudniają rosyjskich obywateli.