Irlandzki przewoźnik nie ma łatwego roku. Po raz pierwszy w swojej historii mierzyć się musi z protestami swoich pracowników na taką skalę. W środę 12 września do strajku znów przystąpią niemieccy piloci, tym razem w sojuszu z personelem pokładowym. Oznaczać to może konieczność odwołania wielu lotów, co dla Ryanaira nie będzie dobre. W sierpniu, wskutek podobnej akcji niemieckich pilotów, przewoźnik musiał odwołać ponad 200 połączeń (łącznie odwołał więcej, gdyż strajkowali też piloci w innych krajach).
Po raz pierwszy razem będą strajkować niemieccy piloci i niemiecki personel pokładowy Ryanaira. Związek zawodowy Verdi twierdzi, że wynagrodzenia stewardess i stewardów w Ryanairze są tak niskie, że nie pozwalają zapewniać wystarczającego standardu życia (warto pamiętać, że np. płatne chorobowe nie jest normą w Ryanair).
- Do tego dochodzą złe warunki pracy i ogromna presja na zatrudnionych – mówiła Deutsche Welle Christinie Behle ze związku zawodowego Verdi.
Strajk ma rozpocząć się o 3 rano i trwać całą dobę. W związku z tym przewoźnik zdecydował o odwołaniu 150 z 400 lotów z Niemiec i do Niemiec. O odwołaniu lotu pasażerowie są na bieżąco powiadamiani emialem lub SMS-em.
Według przedstawicieli linii strajk jest nieuzasadniony, bo firma zgodziła się rozpocząć negocjacje dotyczące warunków pracy i płacy. Ryanair wysłał wcześniej swoim pasażerom wiadomości potwierdzające, że będzie próbował doprowadzić do skutku każdy zaplanowany lot, ale oferuje możliwość ich przesunięcia na czwartek, piątek, sobotę lub niedzielę, jeżeli tego sobie zażyczą.
- Te strajki mogą zaszkodzić naszym interesom w Niemczech i jeżeli będą kontynuowane, doprowadzą do likwidacji miejsc pracy zarówno niemieckich pilotów, jak i personelu pokładowego. Szczególnie dotyczy to drugorzędnych baz w Niemczech, które i tak przynoszą straty w zimie i poniosą większe, jeżeli związek, który doprowadził już do upadku Air Berlin, będzie kontynuował protesty - stwierdza Ryanair w komunikacie prasowym.
Linie Air Berlin upadły na skutek, między innymi, ostrej konkurencji ze strony niskokosztowych przewoźników takich jak Ryanair.