Jeszcze w 2007 roku szara strefa w Polsce wynosiła niemal 25 proc. PKB. Przez kolejne lata nasz kraj zrobił jednak duży postęp. Według badania A.T.Kearney "Digital Payments nad the Global Informal Economy" na które powołuje się "Rzeczpospolita" szara strefa to 17,4 proc. PKB (ponad 80 mld dol.). Wyniki te, dotyczące 2016 roku są nawet bardziej optymistyczne niż dane, które ostatnio podawał Instytut Prognoz i Analiz Gospodarczych (IPiAG), szacując, że wartość "gospodarki cienia" wyniesie w 2018 roku 18 proc. PKB (w 2016 wynosiła 19 proc.).
Szara strefa nominalnie jest największa w budownictwie, produkcji i handlu (razem 57 proc.), ale w relacji do wielkości branży największym problemem jest w usługach gastronomicznych i w turystyce. Zwracają na to uwagę eksperci, ale też widzi to każdy, kto jada poza domem czy korzysta z niewielkich hoteli albo kwater prywatnych. Rachunki kelnerskie zamiast paragonu czy brak faktury za nocleg, to wciąż bardziej norma niż odstępstwo od niej. Do tego dochodzi wciąż duży udział nierejestrowanej pracy. Szacunki wskazują, że nieformalny obieg może stanowić 63 proc. wartości tej branży. Czyli więcej niż w słynących z szarej strefy Włoszech, w których nieformalna gospodarka to 46 proc. branży gastronomiczno - turystycznej.
Również w rolnictwie szara strefa jest wciąż duża, stanowi 49 proc. wartości dodanej brutto (wartość wszystkich wytworzonych przez branżę produktów minus koszty). Warto jednak wspomnieć, że nasz wynik i tak jest nieporównywalnie lepszy niż w USA, gdzie jest to aż 81 procent. W rolnictwie, jak też łatwo się domyślić, dominuje oczywiście zatrudnianie pracowników z uniknięciem obowiązku rejestrowania czy opłacania składek i podatków.
Od kilku lat z szarą strefą bardzo intensywnie walczy rząd, który szuka środków na finansowanie zarówno programów socjalnych (np. 500 plus), jak i gigantycznych inwestycji, takich jak planowany Centralny Port Komunikacyjny.
Działania, choćby na rynku paliw, wydają się być dość skuteczne.
Analitycy zwracają jednak uwagę, że do ograniczania szarej strefy przyczynia się także popularyzacja płatności bezgotówkowych. A te Polacy pokochali naprawdę mocno – co piąty Polak już nie nosi przy sobie gotówki, a w płatnościach zbliżeniowych nasz kraj jest jednym z światowych liderów. Początkowo odbywało się to bez udziału państwa, które dopiero ostatnio zaangażowało się w promowanie obrotu bezgotówkowego za pośrednictwem Fundacji Polska Bezgotówkowa (w której radzie zasiada przedstawiciel Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii) oraz w upowszechnianie bezgotówkowych transakcji w urzędach.
Do spadku zasięgu szarej strefy mogą też przyczyniać się, wzrost zamożności społeczeństwa i malejące bezrobocie. Przy niskim bezrobociu trudniej znaleźć chętnych do pracy bez formalnej umowy, gdyż ludzie są mniej zdesperowani.
Chociaż nasz kraj jest nadal w środku stawki pod względem wartości szarej strefy, to jest u nas lepiej niż np. w Hiszpanii, gdzie jest ona warta ponad 20 proc. PKB, czy w Grecji, gdzie stanowi ona 28 proc. PKB. Z wynikiem 17,4 proc. daleko nam jednak, do Szwajcarii (8,6 proc.) czy Niemiec (10,2 proc.). Ale zdaniem analityków A.T. Kerney, Polska jest też pośród liderów redukcji szarej strefy.
Eksperci zgadzają się, że najskuteczniejszym sposobem na jej ograniczanie jest obecnie promowanie obrotu bezgotówkowego, zamiast skupiania się na karaniu i restrykcjach.