Hamowanie w Niemczech i we Francji. Przemysł najsłabszy od 2 lat

Najnowsze wskazania indeksów PMI informujących o aktywności w europejskim przemyśle pokazują, że największe problemy polityczne świata - w tym wojny handlowe i brexit - zaczęły być wyraźnie odczuwalne w niemieckich i francuskich fabrykach.

We wrześniu indeks PMI dla niemieckiego przemysłu spadł do 53,7 pkt. z 55,9 pkt. miesiąc wcześniej. To najsłabszy rezultat od 25 miesięcy.

Podobnie jest we Francji. Tam indeks PMI dla przemysłu wyniósł teraz 50,4 pkt., wobec 53,5 pkt. w sierpniu. Wrześniowy rezultat nie tylko jest o włos od ważnego poziomu 50 pkt., który oddziela rozwój od regresu, ale również to najsłabszy wynik od równo dwóch lat.

Ekonomiści spodziewali się wyraźnie lepszych wyników – w Niemczech na poziomie 55,6 pkt., we Francji w okolicach 53,3 pkt.

Phil Smith, straszy ekonomista IHS Markit, firmy, która wyliczyła indeksy PMI dla Niemiec i Francji zwraca również uwagę, że z wyników najnowszego badania wynika, że u naszego zachodniego sąsiada spada sprzedaż eksportowa – zdarzyło się to po raz pierwszy od ponad trzech lat. Subindeks, który to mierzy, osunął się nieznacznie poniżej wspomnianej już kluczowej wartości 50 pkt.

Wiele problemów – wojny handlowe, brexit, nowe regulacje w motoryzacji

Zdaniem Chrisa Williamsona, głównego ekonomisty IHS Markit, słabszy wynik w niemieckim i francuskim przemyśle należy łączyć właśnie ze słabnącym eksportem. -- Wojny handlowe, brexit, zmienny popyt globalny (szczególnie w sektorze motoryzacyjnym), awersja do ryzyka i rosnąca niepewność polityczna przyczyniły się do spowolnienia aktywności gospodarczej – napisał w komentarzu do danych opublikowanych w piątek.

Dodajmy tutaj, że mówiąc o zmiennym popycie globalnym miał na myśli głównie wejście w życie nowych unijnych norm emisji zanieczyszczeń, które spowodowały najpierw gwałtowny wzrost popytu na samochody, a następnie silny jego spadek.

Opinia Williamsona wpisuje się też w coraz głośniej słyszaną narrację wielu ekonomistów twierdzących, że najlepsze w gospodarce mamy już w aktualnym cyklu koniunkturalnym za sobą. Teraz czeka nas spowolnienie, w skrajnym scenariuszu może recesja, choć z pewnością nie tak długa i tak bolesna, jak ta sprzed kilku lat, po upadku Lehman Brothers.

To, że ciemne chmury, którzy niektórzy widzą już na niebie nie spowodują katastrofalnej burzy, sugerują też wskazania indeksów PMI dla usług. W Niemczech wskaźnik ten wzrósł z 55 pkt. w sierpniu do 56,5 pkt. we wrześniu, a we Francji spadł z 55,4 pkt. do 54,3 pkt. – czyli w sumie też nie jest źle.

- Na szczęście spowolnienie ograniczyło się do przemysłu. Rosnący sektor usług, wspierany po części popytem wewnętrznym napędzanym dobrą sytuacją na rynku pracy, pozwala oszacować wzrost PKB strefy euro w trzecim kwartale na 0,5 proc. w ujęciu kwartalnym – twierdzi Chris Williamson.

W Polsce gospodarka pędzi 

Informacje o hamowaniu we francuskim i niemieckim przemyśle mogą wydawać się na Wisłą tanim czarnowidztwem. Nasza gospodarka cały czas dynamicznie się rozwija. Potwierdzają to choćby najnowsze dane opublikowane w piątek o sprzedaży detalicznej. Wzrosła ona w sierpniu aż o 9 proc. (lub o 6,7 proc., jeżeli wyliczając ją, uwzględnimy inflację).

To bardzo dobry wynik. Wydaje się, że niewiele nam może w najbliższym czasie zagrozić.

Jednak pamiętajmy, że polski przemysł jest silnie powiązany z niemieckim. Jeżeli tamtejsze fabryki zmniejszą produkcję, to szybko i mocno odczują to również ich polscy dostawcy.

Tekst pochodzi z bloga PortalTechnologiczny.pl.

Budimex: Pracowników z Ukrainy wystarczy, jeżeli wszyscy do nas przyjadą. W branży budowlanej brakuje 100 tys. osób

Więcej o: