Gospodarstwa domowe mogą liczyć na całkowitą rekompensatę wzrost cen energii elektrycznej zapowiedział Krzysztof Tchórzewski, minister energii, cytowany przez Polską Agencję Prasową. Wyjaśnił, że Polacy nie odczują spodziewanych w przyszłym roku podwyżek cen prądu. Będą płacić takie same rachunki jak dziś.
Rząd zamierza bowiem stworzyć specjalny fundusz, z którego środki będą trafiać bezpośrednio do firm zajmujących się sprzedażą energii. Dlatego nawet jeśli koszt elektryczności faktycznie wzrośnie, to przeciętny Kowalski nie odczuje tego, odbierając rachunek od dostawcy.
Z wyliczeń dziennikarzy RMF wynika, że wprowadzenie dopłat do rachunków za prąd w gospodarstwach domowych może kosztować budżet państwa 5 mld zł rocznie
Nie oznacza to, że podwyżki cen prądu nie będą odczuwalne. Przemysł, samorządy, prywatni przedsiębiorcy na dopłaty już bowiem liczyć nie mogą. Część z firm i instytucji już otrzymała nowe cenniki - w niektórych wypadkach ceny prądu są wyższe o 70 proc. Podwyższenie kosztów działalności będzie oznaczać wzrost cen. Zapowiadają je m.in. Koleje Mazowieckie.
Eksperci oceniają, że ceny za energię elektryczną w przyszłym roku zwiększą się o od 20 do nawet 40 proc. Zapowiedź ministra Tchórzewskiego sprawia, że bezpośredniej różnicy w kieszeni Kowalski nie odczuje. Z pewnością jednak ceny niektórych towarów i usług wzrosną. Część producentów już to zapowiada.
Czytaj też: Producenci papieru toaletowego zapowiadają wzrost cen. Przez drogi prąd