Szpitale w całym kraju negocjują lub już wynegocjowały ceny energii elektrycznej na nowy rok. Wiadomo, że prąd będzie o kilkadziesiąt procent droższy.
Dorota Gałczyńska-Zych, dyrektor Szpitala Bielańskiego, w rozmowie z naszą redakcją nie ukrywa, że jej dział ekonomiczny oszacował wysokość podwyżki.
Nasze rachunki za prąd będą o ok. 30 proc. wyższe. Zakładając, że w tym roku wydatki na ten cel wyniosą ok. 1,7 mln zł w 2019 roku za energię zapłacimy o pół miliona złotych więcej.
- stwierdziła. Szybko dodała jednak, że to nie koniec.
Korzystamy z zewnętrznej pralni. Z uwagi na wyższą cenę prądu oraz wzrost stawki za płacę minimalną zapłacimy więcej. O połowę. To kolejne 500 tys. zł.
- wylicza Gałczyńska-Zych.
W naszym wypadku koszty rosną więc o co najmniej milion.
- podsumowuje.
Spytana o to, czy wyższe rachunki mogą mieć wpływ na działalność szpitali odpowiedziała, że jest takie ryzyko.
Koszty rosną, a przychody pozostają na takim samym poziomie. A przecież szpitale wykonują ponadlimitowe świadczenia, procedury są niedoszacowane, co jeszcze bardziej pogłębia trudną sytuację finansową.
- wyjaśnia.
Kierująca Szpitalem Bielańskim wyjaśniła nam też, że tak znaczący wzrost kosztów może się odbić na kondycji wielu szpitali.
Możliwe, że jednostki, które do tej pory dawały sobie radę i się nie zadłużały, zaczną to robić. A szpitale, które już dziś mają długi, tylko je powiększą. Widziałam analizy, które pozwalają sądzić, że taki scenariusz jest możliwy.
- stwierdziła.
Rachunki urosną najbardziej tam, gdzie dużo sprzętu. Jak informuje Rynek Medyczny Centrum Onkologii w Gliwicach, w przyszłym roku zapłaci za prąd 6 milionów złotych. O dwa miliony więcej, niż obecnie.
Wyższe ceny prądu dotyczą w zasadzie wszystkich szpitali. Przykładowo w przypadku Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich rachunek za energię wzrośnie o 40 proc. z kwoty 557 tys. zł. Przy budżecie 32 mln zł rocznie jest to odczuwalny wzrost.
Za prąd w 2018 r. zapłacimy około 600 tys. zł, a prognoza na 2019 r. to… 740 tys. zł Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie ma drogi ucieczki. Nikt nie będzie leczył przy świecach. Perspektywa podwyżek to wyzwanie dla dyrektorów, z pewnością będą musieli się nagimnastykować, żeby domknąć budżet
- powiedział Maciej Bóbr, rzecznik Szpitala Klinicznego im. dr. J. Babińskiego w Krakowie w rozmowie z portalem Menedżer Zdrowia.
Szpitalom nie pozostanie nic innego, jak szukanie oszczędności gdzie się tylko da. Oświetlenie, klimatyzację, ogrzewanie można w pewnym zakresie wyłączyć, ale to aparatura medyczna zużywa najwięcej prądu. Podobnie jak np. windy.
Związek Powiatów Polskich przeprowadził ankietę wśród szpitali w sprawie spodziewanych podwyżek prądu. Okazuje się, że 84 jednostki czekają rachunki wyższe od 38 do nawet 112 proc. W praktyce oznacza to, że średniej wielkości szpital powiatowy będzie musiał przygotować się na wydatek o kilkaset tysięcy złotych większy, niż w tym roku.
Podwyżkę cen prądu jeszcze mocniej odczują szpitale specjalistyczne. Te, w których używa się specjalistycznego sprzętu takiego jak tomografy.
Czytaj też: Wkrótce w Polsce możemy mieć najdroższy prąd w Europie. ZPP bije na alarm
Jak podaje "Dziennik Gazeta Prawna" rachunki za elektryczność stanowią obecnie 2 proc. szpitalnych budżetów. Po zmianach będzie to 3-3,5 proc. Budżety szpitali są jednak tak napięte, że nawet tak niewielka procentowo podwyżka może je rozsadzić. W niektórych wypadkach może to oznaczać wzrost cen usług - kiedy zewnętrzne podmioty wykonują świadczenia korzystając ze sprzętu szpitali.
Zygmunt Frankiewicz, prezes Związku Miast Polskich, przesłał do Urzędu Regulacji Energetyki wniosek o zbadanie cen energii elektrycznej i "podjęcie stosownej interwencji".
Ceny, jakie zaproponowali nam dostawcy energii, są o 50-70 proc. wyższe niż przed rokiem, co w żaden sposób nie może być uznane za działanie racjonalne, zwłaszcza w świetle argumentacji, jaka towarzyszy tej drastycznej podwyżce. Głównym argumentem na rzecz tak wielkiej podwyżki cen energii jest wzrost ceny uprawnień do emisji CO2.
- wyjaśnia Frankiewicz w liście. Twierdzi też, że podwyżki cen prądu są oderwane od kosztów związanych z emisją dwutlenku węgla.
Gdyby uwzględnić całość wzrostu cen uprawnień w cenie energii, powinna wzrosnąć [...] maksymalnie o ok. 45 (a nie 150) zł za 1 MWh.
- wylicza.
Jak donosi "Rzeczpospolita" problem ze znaczącymi podwyżkami za energię mają też gminy. Wiele z nich łączy się, by prąd kupować taniej, a i tak zmuszona była odwołać ostatnie przetargi.
Firmy energetyczne chcą od władz Warszawy o 67 proc. więcej za prąd. W Poznaniu rachunki samorządowe będą wyższe o 57 proc., w Gdańsku o 55 proc. To może oznaczać wzrost cen niektórych usług, podatków - droższa będzie bowiem działalność nie tylko szpitali, ale i innych jednostek.