48 posłów chce złożyć wotum nieufności dla Theresy May - donoszą BBC i "Daily Mirror". Wciąż nieoficjalne informacje miały potwierdzić anonimowe źródła w Partii Konserwatywnej.
O tym, czy brytyjska premier faktycznie będzie musiała walczyć o polityczne przetrwanie dowiemy się w środę. Za procedurę odpowiada przewodniczący parlamentarnej komisji 1922, która zrzesza polityków Partii Konserwatywnej niepełniących rządowych funkcji. To do niego zgłaszają się posłowie chcący odwołania premier z funkcji szefowej partii.
Theresa May będzie musiała przekonać polityków swojej partii do odrzucenia wotum nieufności. Jeśli głosowanie wygra może ją to nawet umocnić - legitymizowałoby jej dalsze przywództwo w sprawie brexitowych negocjacji.
Powodem utraty zaufania części posłów wobec May miałoby być odłożenie głosowania związanego z brexitem. Miało do niego dojść we wtorek. Szefowa brytyjskiego rządu zdała sobie jednak sprawę, że umowa zostanie odrzucona.
Czytaj też: Co dalej z brexitem? Brytyjską politykę ogarnia coraz większy chaos
May brakowałoby ok. 90-110 głosów, żeby umowa została przez parlament zaakceptowana. Skala porażki mogłaby być politycznym "gwoździem do trumny".
Sytuacja brytyjskiej premier jest o tyle trudna, że władze Unii Europejskiej nie chcą żadnych zmian w umowie dotyczącej brexitu. May spotkała się z Angelą Merkel, która stwierdziła, że nie widzi możliwości otwarcia dyskusji nad zmianą porozumienia w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej.
Brytyjska premier musi zmagać się nie tylko z wewnętrzną opozycją i nieprzejednanym stanowiskiem Unii. Brak porozumienia z UE będzie oznaczało bowiem tzw. "hard brexit". A to, według brytyjskich ekspertów, może doprowadzić do gospodarczej katastrofy i gwałtownego spadku PKB.
Dla polityków Partii Konserwatywnej w umowie dotyczącej brexitu znajdują się zapisy nie do przyjęcia. Dotyczą głównie statusu Irlandii Północnej. Do czasu pozostania Wielkiej Brytanii w unii celnej, czyli do roku 2021, sytuacja się nie zmieni. Później trzeba będzie jednak zdecydować o ustanowieniu granicy pomiędzy UE a Wielką Brytanią. A jej fizycznego powrotu nie chcą Irlandczycy. W praktyce Irlandia Północna może więc nigdy z unii celnej nie wyjść, co oznaczałoby, że brexit nie dotyczy całego terytorium Wielkiej Brytanii.