Ceny mieszkań rosły tak szybko w ciągu ostatnich kwartałów, że zaczęto mówić o zagrożeniu powstania na polskim rynku mieszkaniowym bańki spekulacyjnej.
Czytaj więcej: Rząd obniża akcyzę na prąd. "Nie będzie podwyżek cen energii"
– Ceny domów i mieszkań rosną, więc ludzie, zwłaszcza w Polsce, coraz częściej spodziewają się, że będzie też tak w przyszłości. Może ich to skłaniać do przyspieszania zakupów mieszkaniowych, zarówno na własny użytek, jak i w celach inwestycyjnych. To z kolei sprzyja dalszemu wzrostowi cen nieruchomości. Rodzi to ryzyko powstania bańki spekulacyjnej – można było przeczytać np. w opublikowanym kilka tygodni temu raporcie "Finansowy Barometr ING. Sytuacja mieszkaniowa Polaków 2018".
Znalazło się w nim również statystyczne potwierdzenie powyższej tezy. Już 64 proc. z nas – o 8 proc. więcej niż rok temu – jest przekonanych, że w ciągu 12 miesięcy ceny nieruchomości w naszej okolicy wzrosną.
To był szalony rok
Myślimy tak, ponieważ w ciągu ostatniego roku ceny mieszkań rosły mniej więcej dwa razy szybciej niż w 2017 roku. I tak np. w Białymstoku trzeba za metr kwadratowy zapłacić teraz średnio 5040 zł za metr kwadratowy – o 19,5 proc. więcej niż rok temu, w Gdańsku 6977 zł – 18,2 proc. więcej, a w Lublinie aż 5821 – 21,7 proc. więcej.
Nieco mniejsze wzrosty, ale i tak niemałe, obserwujemy na największych lokalnych rynkach. W Warszawie np. metr mieszkania kosztuje średnio 8124 zł – 11,5 proc. więcej niż rok temu, a w Krakowie 7067 zł – 12,8 proc. więcej.
To liczby zostały zebrane przez firmy Home Broker i Open Finance dla potrzeb wyliczenia ostatniego w tym roku Indeksu Cen Transakcyjnych – wskaźnika obrazującego ceny mieszkań w największych polskich miastach. W sumie wzrósł on w ciągu 12 miesięcy o 10,7 proc. – o tyle więc podrożały nam w tym samym czasie mieszkania.
Widać, że rynek zaczyna hamować
Mimo tak dużych wzrostów cen nieruchomości nie jest pewne, że będą one dalej drożały.
- Choć rok do roku nadal mamy dwucyfrowy wzrost cen mieszkań, to w relacji do poprzedniego miesiąca nastąpiła pierwsza od 10 miesięcy obniżka cen, o prawie 1,6 proc. – uważa Marcin Krasoń, analityk rynku nieruchomości w Home Broker.
To sugeruje przynajmniej pewne uspokojenie na rynku mieszkaniowym. Zwłaszcza, że są też inne sygnały mówiące to samo. W trzecim kwartale na rynku pierwotnym (nowe mieszkania) Home Broker zarejestrował np. duży spadek liczby transakcji - o ponad 20 proc. rok w stosunku do danych sprzed roku.
Czy to oznacza, że spadki cen mieszkań są nieuniknione i będą dość głębokie? Niekoniecznie. Cały czas bowiem rynek mieszkań napędza dobra kondycja gospodarki, powiązana z tym korzystna sytuacja na rynku pracy i niskie stopy procentowe, a więc i tani kredyt. Jeżeli w tej kwestii wiele się nie zmieni, to raczej nie będzie większych korekt cenowych na rynku mieszkaniowym.
Najbardziej prawdopodobna wydaje się zatem pewna stabilizacja i potem spokojny ruch w górę lub w dół. Przynajmniej w horyzoncie najbliższych kwartałów.
Tekst pochodzi z bloga „PortalTechnologiczny.pl”.