W petycji, obok apelu o rezygnację z zakazu handlu w niedziele, zaproponowano alternatywne rozwiązanie, które mogłoby działać w miejsce obecnego ograniczenia. Chodzi o zmiany w Kodeksie Pracy, które zagwarantowałyby wszystkim pracownikom dwie niedziele wolne w miesiącu.
W petycji przekonywano m.in., że ustawa ograniczająca niedzielny handel - wbrew pierwotnym celom - nie chroni interesów małych polskich firm.
W rzeczywistości jej beneficjentami stały się międzynarodowe sieci dyskontowe, które mogą sobie pozwolić na ogromne kampanie promocyjne i reklamowe. W efekcie zamkniętych zostało już 16 tysięcy małych, rodzinnych sklepów
- czytamy w petycji. W dokumencie dodawano, że wraz z coraz większą liczbą niedziel niehandlowych, „w polskim społeczeństwie rośnie liczba przeciwników zakazu".
Skoro powszechnie dostępne dane wciąż niektórych nie przekonują, postanowiliśmy zebrać podpisy pod petycją do pana premiera, w której apelujemy o uchylenie tej szkodliwej ustawy. Jest ich ponad 500. Solidna, reprezentatywna grupa właścicieli najmniejszych sklepów, a nie pojedyncze anonimy, jasno twierdzi, że zakaz im szkodzi i prosi, by się z niego wycofano
- mówi Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
My naprawdę widzimy i czujemy, że zakaz handlu w niedziele jest dla właścicieli małych, polskich sklepików szalenie szkodliwy. Ta petycja to krzyk rozpaczy
- twierdzi Jerzy Romański, prezes Ogólnopolskiej Federacji Stowarzyszeń Kupców i Producentów.
Adam Abramowicz, od niespełna roku Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców, a wcześniej wieloletni poseł PiS, informacje o 16 tysięcy zamkniętych małych sklepów w efekcie zakazu handlu nazywa "nieprawdą" i "propagandą".
Zdecydowana większość mikro i małych sklepów jest z tej ustawy zadowolona, a już na pewno nieprawdziwa jest teza, że tysiące mikro i małych sklepów zamyka się z powodu tej ustawy. Zamyka się je z zupełnie innego powodu. Powodem jest ekspansja dyskontów i sieciowych sklepów do małych miejscowości
- mówił z kolei Abramowicz w Radiu Maryja.
Jeszcze w marcu Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii ma pokazać wyniki swoich analiz skutków wprowadzenia ograniczenia handlu. Jak przekonywała w wp.pl kilka dni temu szefowa tego resortu Jadwiga Emilewicz, zleciła ona badania, gdyż te dostępne już w przestrzeni publicznej "są zrobione na zlecenie sklepów wielkopowierzchniowych".
Jednym z celów, takim cichym marzeniem, było to, żeby polskie małe sklepy rosły w siłę. Pierwsze analizy pokazują, że niekoniecznie tak się stało
- komentował w zeszłym tygodniu w TVN24 premier Mateusz Morawiecki.
Czytaj więcej: Co dalej z zakazem handlu? PiS może się złamać. Chyba nie wszystko poszło zgodnie z planem