Jarosław Kaczyński, prezes PiS, podczas sobotniej konwencji w Lublinie przestrzegał przed przyjęciem euro w Polsce. Stwierdził, że doprowadzi to do wzrostu cen.
Zdaniem szefa PiS euro służy wyłącznie Niemcom i kilku innym krajom. Nawet dla silnych państw takich jak Francja ma być szkodliwe. Prezes Prawa i Sprawiedliwości powiedział też, że zarówno Hiszpania jak i Grecja ponoszą olbrzymie koszty w związku z przyjęciem europejskiej waluty.
Mówimy nie euro, mówimy nie europejskim cenom
- podsumował swoje wystąpienie Kaczyński. Dodał, że Polska powinna przyjąć euro, kiedy to będzie w jej interesie, kiedy PKB naszego kraju będzie bardzo zbliżone do niemieckiego.
Premier Mateusz Morawiecki wypowiedział się w podobnym tonie.
- Nasi konkurenci polityczni, Koalicja Europejska, chcą nas jak najszybciej wprowadzić do strefy euro. My pokazujemy, że zgodnie z teorią i praktyką, nie opłaca nam się dzisiaj w szczególności przyjąć tej waluty
- podkreślał Mateusz Morawiecki. - Ci, którzy promują dzisiaj walutę euro, narażają Polaków na spowolnienie rozwoju - dodał szef rządu.
O komentarz do słów, które padły na konwencji PiS poprosiliśmy prof. Mariana Nogę, ekonomistę, wieloletniego członka Rady Polityki Pieniężnej.
To co mówi Jarosław Kaczyński to niczym nieuzasadnione mity. Mity wielokrotnie powielane
- stwierdził. Wyjaśnił też, że przyjęcie euro nie oznacza wzrostu cen
Po przyjęciu euro we Włoszech, w kraju zapanowało przekonanie, że ceny podniosły się o 70 proc. Przyczyna to tzw. "efekt cappuccino" - Włosi często piją kawę tego rodzaju i ona podrożała faktycznie o 70 proc. Ale wszystkie ceny wzrosły o zaledwie 2 proc. W Hamburgu natomiast po przyjęciu wspólnej waluty piwo i chleb zdrożały o 100 proc. Niemcy uważali, że wszystkie ceny tak urosły. A urosły o jeden procent.
- stwierdził. - Twarde badania są nieubłagane. To naprawdę są wszystko mity - podsumował.
Poruszył też kwestię Słowacji, która przyjęła euro dziesięć lat temu.
Przed euro Słowacja pod względem PKB na jednego mieszkańca była daleko za nami, dzisiaj jest przed nami. Straszono, że usługi turystyczne będą za drogie dla Polaków, a dzisiaj żaden Polak nie gardzi Słowacją, jeździ i sobie chwali
- dodał.
Prof. Noga odniósł się też do poruszanego przez Jarosława Kaczyńskiego przykładu Grecji. Ekonomista stwierdził, że problemy Grecji wywołała rozpasana konsumpcja, i gdyby nie euro kryzys wybuchłby prędzej i był silniejszy. Waluta euro nie była przyczyną greckich problemów.
Czytaj też: Licytacja na obietnice. "Prędzej czy później słono za to zapłacimy". Apel do polityków
Według Mariana Nogi przyjęcie euro byłoby też korzystne dla polskich przedsiębiorców i konsumentów. Sprawiłoby, że na polskim rynku mogłoby konkurować 2000 europejskich banków, co mogłoby doprowadzić do znaczącego spadku kosztów kredytów.