Jarosław Kaczyński wezwał liderów najważniejszych partii politycznych do przystąpienia do deklaracji dotyczącej wprowadzenia euro w Polsce.
Wysłałem liderom partii projekt deklaracji, którą sam już podpisałem. Jej celem jest zagwarantowanie przez wszystkie formacje, iż w Polsce nie będzie wprowadzone euro zanim nie osiągniemy poziomu gospodarczego państw Zachodu.
- powiedział na konferencji prasowej Jarosław Kaczyński, szef PiS.
Powtórzył tym samym deklaracje złożone podczas sobotniej konwencji PiS w Lublinie, gdzie europejska waluta została przedstawiona jako samo zło. Jarosław Kaczyński tłumaczył, że "niezależnie od mechanizmu przyjęcia euro, stracimy na tym". - Mówimy "nie" euro, mówimy "nie" europejskim cenom - przekonywał prezes PiS. W tym samym tonie wypowiadał się premier Mateusz Morawiecki, który jeszcze dzień po konwencji, czyli przed wylotem do Brukseli, wzywał partie opozycyjne do zajęcia w tej sprawie jednoznacznego stanowiska.
Premier apelował do polityków opozycji, by ujawnili swoje poglądy na euro, bo jak tłumaczył - obywatele muszą mieć jasność co do tego czy Platforma Obywatelska i Koalicja Europejska są za utrzymaniem złotego, czy za wprowadzeniem euro. Może chociaż w tej jednej sprawie Koalicja Europejska ma jakieś wspólne zdanie - komentował szef rządu.
Sprawa euro miała zostać wciągnięta w kampanię wyborczą i debatę polityczną. PiS przyzwyczaił się, że co weekend uderza w stół, a nożyce się odzywają. Tym razem uderzenie w stół miało między innymi odwrócić uwagę od protestu nauczycieli w szkołach. Nie odwróciło. Temat euro okazał się zbyt odległy. Nic dziwnego, Polska jest dziś bardzo daleko od spełnienia koniecznych kryteriów.
Poziom dyskusję o euro zaproponowany przez PiS można porównać do rozmowy o tym, które ciastko jest smaczniejsze. Prezes Jarosław Kaczyński i premier Mateusz Morawiecki próbowali bowiem sprowadzić debatę do pytania, czy wolisz naszego polskiego złotego, od nie naszego i nie polskiego euro.
Prawda jest taka, że brak rzetelnej debaty o euro w Polsce to poważny problem. Jako kraj nie spełniamy 2 z czterech kryteriów z Maastricht, wynika z aktualnej oceny KE zawartej w dokumencie "Convergence Report 2018". Podobnie wnioski płyną z analizy prowadzonej przez Europejski Bank Centralny.
Na mocy Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej Polska zobowiązała się do wprowadzenia euro, co oznacza, że muszą dążyć do spełnienia wszystkich kryteriów konwergencji. W traktacie akcesyjnym nie określono jednak daty wejścia do unii walutowej.
1. Spełniamy kryterium stabilność finansów publicznych. Polska nie podlega unijnej procedurze nadmiernego deficytu, ale kto wie co będzie w kolejnych latach. Wielu ekonomistów bije na alarm, że tzw. "Piątka Kaczyńskiego", czyli zestaw obietnic wyborczych wyceniany na ponad 40 miliardów złotych rocznie, może sprawić, że dziura w finansach publicznych powiększy się do poziomów nieakceptowanych przez Brukselę. Na razie stan finansów publicznych sprawia, że moglibyśmy w tym aspekcie otrzymać zielone światło. Dług i deficyt Polski nie przekraczają granicy postawionej w traktacie.
Raport o Konwergencji Europejski Bank Centralny
Raport o Konwergencji Europejski Bank Centralny
2. Spełniamy kryterium stabilności cen. Strefa euro ma precyzyjne wymagania dotyczące tego, jak wyglądają ceny w danym kraju.
"Średnia stopa inflacji w Polsce w ciągu 12 miesięcy do marca 2018 r. wyniosła 1,4 proc. poniżej wartości referencyjnej wynoszącej 1,9 proc. Oczekuje się, że pozostanie poniżej wartości referencyjnej w kolejnych miesiącach" - napisano w raporcie.
Raport o Konwergencji Europejski Bank Centralny
3. Nie spełniamy kryterium kursu walutowego, ponieważ nie uczestniczy w mechanizmie kursowym (ERM II).
4. Nie spełniamy także kryterium długoterminowych stóp procentowych. Ich średni poziom w okresie 12 miesięcy do marca 2018 wyniósł 3,3 proc. wobec wartości referencyjnej wynoszącej 3,2 proc.
Raport o konwergencji Europejski Bank Centralny
Najpoważniejszym problemem jest jednak nasza legislacja. Chodzi głównie o ustawę o Narodowym Banku Polskim (NBP) oraz o Konstytucję, które "nie są w pełni kompatybilne z art. 131 traktatu" - napisano w raporcie KE. Ten zestaw uwag właściwie przesądza na razie o sprawie wejścia Polski do strefy euro.