Kierowcy już wkrótce będą musieli częściej zdejmować nogę z gazu. Inspekcja Transportu Drogowego planuje bowiem instalację fotoradarów w 111 nowych lokalizacjach. Oprócz tego na polskich drogach pojawi się 258 nowych urządzeń rejestrujących wykroczenia. Jak czytamy w "Rzeczpospolitej" wymiana ma nastąpić w ciągu najbliższych dwóch lat.
Czytaj też: Mapy Google będą ostrzegać o ograniczeniach prędkości i fotoradarach
Według ITS powodem większości wypadków jest w Polsce nadmierna prędkość, a pojawienie się fotoradaru skutecznie skłania kierowców do zmniejszenia prędkości. W zeszłym roku na polskich drogach doszło łącznie do 32 tys. wypadków. Zginęło w nich ok. 2800 osób, a ponad 37 tys. zostało rannych.
Polskie drogi pod względem liczby fotoradarów odbiegają od zachodnich. W naszym kraju funkcjonuje 431 urządzeń. W Niemczech jest ich blisko 4000, w Wielkiej Brytanii ponad 5500, we Włoszech blisko 6000. Średnio na 10 tys. km dróg w Polsce jest 11 fotoradarów, w Wielkiej Brytanii 72, w Szwecji 76, w Szwajcarii 54. Pod względem zagęszczenia Polska jest na 12 miejscu w Europie. Jak podaje Yanosik, na na 1000 km kwadratowych w Polsce przypada średnio 1,53 fotoradaru. W Belgii 37,6, Wielkiej Brytanii 22,7, a we Włoszech 19,52.
Jak podaje Krajowa Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, prędkość jest kluczowym czynnikiem wpływającym na ryzyko zaistnienia wypadków drogowych i skalę ich skutków. Wzrost średniej prędkości o zaledwie pięć procent podnosi szacunkowy wzrost wypadków śmiertelnych o aż 20 proc.
W przypadku zderzenia czołowego, w których samochody poruszają się z prędkością przekraczającą 90 km/h, prawdopodobieństwo wypadku śmiertelnego wynosi 90 proc. Zderzenie boczne daje takie same prawdopodobieństwo śmiertelności przy prędkości zaledwie 70 km/h, a potrącenie pieszego lub rowerzysty przy prędkości 50 km/h.
Działajmy z Greenpeace na rzecz ochrony dzikiej przyrody. Jeśli chcesz pomóc - wpłać datek >>