Kadencja obecnego prezesa Najwyższej Izby Kontroli Krzysztofa Kwiatkowskiego mija pod koniec sierpnia br. Już w przyszłym tygodniu na posiedzeniu Sejmu wybrany zostanie jego następca.
Kluby parlamentarne mogą zgłaszać oczywiście swoich kandydatów, ale jako, że prezesa NIK wybiera się bezwzględną większości głosów (a taką PiS wszak ma) i za zgodą Senatu (gdzie PiS też ma większość), trudno oczekiwać, że nowym szefem Najwyższej Izby Kontroli zostanie ktoś inny niż oficjalny kandydat Prawa i Sprawiedliwości.
"Pancerny Marian" już nie będzie ministrem finansów
Jeśli wiec nie stanie się coś absolutnie nieoczekiwanego, nowym prezesem NIK zostanie Marian Banaś. "Pancerny Marian" - bo takiego przydomku dorobił się m.in. z powodu silnego charakteru i czarnego pasa w karate - będzie tym samym jednym z najkrócej urzędujących ministrów finansów w historii. Banaś stanowisko to objął ledwie 4 czerwca, zastępując Teresę Czerwińską.
Aby znaleźć ministra finansów krócej piastującego tę funkcję, należy cofnąć się do 2006 r., kiedy Stanisław Kluza odszedł po zaledwie dwóch miesiącach i ośmiu dniach.
Powrót do NIK
Dla Mariana Banasia posada prezesa NIK będzie powrotem do tej instytucji. Banaś był związany z Najwyższą Izbą Kontroli przez 13 lat (od 1992 do 2005 r.), piastując tam stanowiska m.in. głównego specjalisty i doradcy prawnego.
Po wyborach w 2015 r. Banaś został szefem Służby Celnej (zresztą tę funkcję piastował także w latach 2005-2008). Po półtora roku zmienił stanowisko i w marcu 2017 r. został szefem Krajowej Administracji Skarbowej. Można więc powiedzieć, że w ostatnich latach kierował "zbrojnym ramieniem fiskusa", będąc odpowiedzialnym za łatanie podatkowych dziur i ściganie przestępców. W międzyczasie, w 2016 r. Banaś został także wiceministrem finansów.
