W sobotę Senat przyjął ustawę o obniżeniu podatku PIT bez poprawek, W sumie głosowało 63 senatorów - za było 62, jeden był przeciw. W piątek w Sejmie za nowelizacją głosowało 406 posłów, a czterech wstrzymało się od głosu. Do pierwszego października dokument musi podpisać jeszcze prezydent, a to oznacza, że zmiana ma wejść w życie na dwa tygodnie przed wyborami.
Premier Mateusz Morawiecki mówił w piątek na sali obrad, że "zmiany mają za celu promocję pracy i legalnego zatrudnienia". Podczas debaty nad projektem szef komisji finansów Andrzej Szlachta z Prawa i Sprawiedliwości mówił, że dzięki zawartym w nim rozwiązaniom zmniejszą się obciążenia podatkowe 25 milionów podatników - pracowników, zleceniodawców, emerytów i rencistów, a także przedsiębiorców.
Janusz Cichoń z Platformy Obywatelskiej mówił, że w konsekwencji obniżenia stawki podatku PIT z 18 do 17 procent zmniejszą się dochody jednostek samorządu terytorialnego. Jego zdaniem może się to skończyć na przykład ograniczaniem inwestycji lokalnych czy pogorszeniem jakości usług. Ten sam argument podniosła Izabela Leszczyna, była wiceminister finansów z PO.
Nowelizacja ustawy zakłada także, że podniesione mają zostać koszty uzyskania przychodu - z 1335 złotych do 3000 złotych i dla osób dojeżdżających do pracy z 1600 złotych do 3600 złotych. Obniżka PIT z 18 do 17 proc. połączona z podniesieniem kosztów uzyskania przychodów sprawi, że w skali roku Polacy zapłacą o kilkaset złotych niższy podatek.
Tutaj znajdują się oficjalne wyliczenia ministerstwa finansów.
Przykładowo - łączna oszczędność dla osoby zarabiającej 2450 zł brutto (tyle ma wynieść w 2020 r. płaca minimalna) wyniesie ok. 490 zł rocznie. Przy zarobkach na poziomie 3000 zł mówimy już o podatku niższym o ok. 550 zł, przy wynagrodzeniu 4000 zł w kieszeni zostanie ok. 650 zł, przy 5000 zł ok. 750 zł, przy 6000 zł ok. 850 zł w skali roku.
Powyższe wyliczenia poczyniono przy założeniu pracy na jednym etacie - tj. podwyżki kosztów uzyskania przychodu z 1335 zł do 3000 zł w skali roku.