Najwyższa Izba Kontroli (NIK) dokonała efektów działania odcinkowego pomiaru prędkości. Chodzi o system, którego początki w Polsce sięgają roku 2011. Służy do wykrywania przekroczenia dopuszczalnej prędkości.
Działa inaczej od fotoradaru - nie mierzy prędkości jedynie w kontrolowanym punkcie, ale sprawdza średnią prędkość na wyznaczonym odcinku. Na jego początku i końcu ustawione są instrumenty rejestrujące prędkość pojazdów - jeśli "po drodze" kierowca zignorował jakieś ograniczenia system to wykryje.
Jak czytamy w raporcie NIK spośród 204 tys. wykroczeń popełnionych w latach 2015-2017 w Generalnym Inspektoracie Transportu Drogowego dopuszczono do masowych przedawnień.
Dopuszczono do przedawnienia aż 115 tys. (57 proc.) wykroczeń, o wartości kar wynoszącej ok. 26,3 mln zł. W przypadku całego systemu automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym przedawniło się aż 1,6 mln wykroczeń, o wartości kar wynoszącej ok. 371 mln zł
- piszą urzędnicy NIK.
"Głównym powodem były niedobory kadrowe w Inspektoracie. W związku z tym GITD znacząco ograniczał rejestrację wykroczeń programując urządzenia nawet o 30 km/h powyżej prędkości dozwolonej na danym odcinku. Tym samym zmniejszało to poczucie nieuchronności kary wśród kierowców i negatywnie wpływało na oczekiwaną redukcję liczby wypadków i ich skutków" - czytamy w oficjalnym dokumencie.
Jednocześnie urzędnicy Najwyższej Izby Kontroli przypominają, że od 2017 roku utrzymuje się stopniowy wzrost liczby ofiar śmiertelnych wypadków drogowych.
Zdaniem Izby resort infrastruktury powinien podjąć działania umożliwiające objęcie pomiarem odcinkowym dłuższych odcinków dróg. Niezbędne jest też zwiększenie kadry w GITD - obecnie nie jest bowiem ona w stanie wydajnie egzekwować wszystkich wykroczeń.
Inspektora drogowy powinien z kolei, zdaniem NIK, zmniejszyć "czułość" urządzeń pomiarowych tak, by wykrywały one mniejsze przekroczenia prędkości.
Wykroczenie, w tym drogowe, przestaje być karalne, jeśli od jego popełnienia minął rok. Chyba, że służby zdążyły wszcząć postępowanie - wtedy karalność ustaje dopiero do dwóch latach. Jeśli w sprawie zapadło prawomocne rozstrzygnięcie państwo na ściągnięcie należności ma trzy lata.