Francuzi we wtorek 24 września przeprowadzili wielki test. Sprawdzali, jak będzie wyglądać ruch, przede wszystkim towarowy, między Francją (tak naprawdę UE) a Wielką Brytanią, jeśli ta wyjdzie ze Wspólnoty bez regulującej stosunki umowy. Codziennie między Francją a Wielką Brytanią przemieszcza się pięć-sześć tysięcy ciężarówek.
Ciężarówki musiały być skontrolowane przez celników, sprawdzano dokumenty. "25 lat bez granicy - to zniknie z dnia na dzień" - mówił dziennikarzom Eric Meunier, szef służby celnej północnej Francji. Kraj na przygotowania wydał miliony euro, zatrudniono też kilkuset celników:
Scenariusz tak zwanego twardego brexitu jest realny. Do wciąż obowiązującej daty wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej został nieco ponad miesiąc. Tymczasem umowy z UE nie ma, negocjacje nie przynoszą przełomu, co więcej, nie wiadomo, czy do 31 października Boris Johnson nadal będzie premierem. Czyli nie wiadomo nic.
Brytyjski Sąd Najwyższy uznał we wtorek 24 września, że decyzja Johnsona o zawieszeniu prac parlamentu na pięć tygodni była bezprawna. Musiała ją zatwierdzić królowa Elżbieta II. Jako że głowa państwa brytyjskiego jest z zasady apolityczna, opiera się na tym, co doradzi jej premier. Niektóre brytyjskie media, a także opozycyjni wobec Partii Konserwatywnej Borisa Johnsona politycy, twierdzą, że wprowadził on królową w błąd. Wzywają go więc do dymisji. Parlament wrócił do burzliwych obrad w środę 25 września.
Czytaj też: Boris Johnson o wyroku Sądu Najwyższego: Zdecydowanie się nie zgadzam
Co teraz może się stać? Możliwy jest wniosek o wotum nieufności i przedterminowe wybory parlamentarne. Pojawiają się też głosy, że Boris Johnson poprosi Brukselę o kolejne opóźnienie terminu brexitu - choć jak do tej pory powtarza on, że do wyjścia dojdzie 31 października, z umową lub bez niej. Izba Gmin może jednak próbować zablokować twardy brexit.