W ubiegłym tygodniu rząd przyjął projekt budżetu na 2020 roku. Zakłada on zniesienie limitu 30-krotności składek na ZUS. Jest to limit dochodów, po przekroczeniu którego w danym roku przestaje się płacić składki. W 2019 r. limit 30-krotności opiewa na blisko 143 tys. zł. W 2020 r. wyniósłby prawie 157 tys. zł.
Limit funkcjonuje od lat. Został wprowadzony, aby uniknąć sytuacji, by w przyszłości w systemie emerytalnym nie było ogromnych nierówności. Po wyjęciu bezpiecznika w postaci limitu 30-krotności, najlepiej zarabiające osoby będą płaciły znacznie wyższe składki na ZUS, ale ten będzie musiał im wypłacać bardzo wysokie emerytury, rzędu nawet kilkunastu czy kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie.
- Niech dotknięci regulacją zbierają kwity, mogą się przydać - mówił w "Studiu Biznes" Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole. - Te pieniądze, które chcą wziąć w postaci wyższej składki, należą się nie temu rządowi, ale przyszłym pokoleniom - komentował w "Studiu Biznes" Grzegorz Cydejko, publicysta ekonomiczny.
ZOBACZ CAŁA ROZMOWĘ: