Expose premiera Mateusza Morawieckiego oraz głosowanie Sejmu nad wotum zaufania dla jego gabinetu ma odbyć się we wtorek 19 listopada. Początek o 10:10. Będzie to drugie expose Morawieckiego - poprzednie wygłosił 12 grudnia 2017 r., gdy przejmował stery nad rządem po Beacie Szydło.
Tamto expose było stosunkowo krótkie - trwało raptem godzinę i 10 minut. Dla porównania - Beata Szydło przemawiała niemal dwukrotnie dłużej. Nie zabrakło poetyckich nawiązań i zapowiedzi mocno okrągłych, z których Morawieckiego ciężko rozliczać, np. o budowaniu Polski "bezpiecznej, silnej czy uczciwej". Zdecydowana większość planów była nakreślona w sposób bardzo ogólny - deklaracja budowy nowych dróg ekspresowych i autostrad jest dużo bezpieczniejsza niż konkret typu "1000 km w dwa lata".
Niemniej - pojawiły się w expose Morawieckiego też konkretne obietnice. Po niemal dwóch latach od ich złożenia sprawdzamy, na jakim są etapie.
Programy socjalne - 3
"Będziemy kontynuowali nasze programy społeczne, co więcej, będziemy je wzmacniali i rozwijali" - zapowiadał już na początku swojego przemówienia premier Mateusz Morawiecki. Z tą obietnicą mamy niejaki problem.
Z jednej strony - Morawiecki z tej zapowiedzi się wywiązał. Są "trzynastki" dla emerytów, rozszerzenie 500 plus na wszystkie dzieci czy wprowadzenie 500 plus dla niepełnosprawnych. Abstrahuję, czym było to podyktowane. Natomiast Morawiecki mówił o kontynuacji programów społecznych i ich rozwijaniu, i to się stało. Z tego punktu widzenia premier zasłużył na 5.
Z drugiej strony jednak, Morawiecki nie powiedział, jakim kosztem będą realizowane kolejne transfery. W pierwszej kadencji PiS nie sięgał tak ordynarnie do kieszeni Polaków, raczej czerpał z dobrej koniunktury i uszczelnienia podatków. Teraz zaczyna się już jednak ewidentne podbieranie pieniędzy obywateli. Pomysł likwidacji 30-krotności składek ZUS albo 15-procentowy podatek przy likwidacji OFE na rzecz IKE to tylko przykłady tego, jak pieniądze Polaków mają czym prędzej zasilić budżet centralny.
Okazuje się, że z powodu zbyt rozbuchanych planów wydatkowych jest problem z dopięciem budżetu na 2020 r. (z dostosowaniem się do tzw. reguły wydatkowej), a środki na "trzynastki" w 2020 r. będą pochodzić z pożyczki z Funduszu Rezerwy Demograficznej - czyli "skarbonki" na gorsze czasy, gdy sytuacja demograficzna Polski będzie gorsza niż dziś.
Biorąc pod uwagę, że "plusy" (500 plus, Emerytura Plus itp.) zaczynają być w coraz bardziej oczywisty sposób finansowane "minusami" dla zwykłych Kowalskich, dajemy tutaj premierowi Morawieckiemu ocenę 3+.
"Doprowadzimy do skokowego wzrostu wydatków na służbę zdrowia do poziomu 6 proc. PKB w ciągu najbliższych kilku lat" - powiedział w swoim pierwszym expose premier Mateusz Morawiecki. W lipcu 2018 r. w życie weszła nowelizacja ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, zakładająca, że od 2024 r. nakłady na ochronę zdrowia będą wynosiły przynajmniej 6 proc. PKB. Obietnica spełniona?
No właśnie z tym jest problem, bo szybko okazało się, że te 6 proc. w 2024 r. nie będzie odnosiło się np. do prognozowanego PKB na 2024 r., ani chociaż do PKB na koniec 2023 r., ale... do PKB z 2022 r. W konsekwencji takiego "kreatywnego" podejścia możemy nigdy nie dojść do finansowania ochrony zdrowia na poziomie 6 proc. bieżącego PKB. Gdyby poziom wydatków odnoszono do bardziej aktualnego odczytu PKB (czy do jego prognozy), do systemu ochrony zdrowia płynęłoby rocznie przynajmniej kilka miliardów złotych więcej.
Morawiecki w swoim expose zapowiedział także stworzenie Narodowego Instytutu Onkologii oraz Narodowego Programu Zdrowia Kardiologicznego. Żaden z nich nie powstał, jednak nie można zarzucić premierowi, że zupełnie zignorował te zapowiedzi. Trwają pilotaże Krajowej Sieci Onkologicznej oraz Programu Kompleksowej Opieki nad Osobami z Niewydolnością Serca.
Czytaj też: Lekarze przekonują - Polska to chory kraj. Biliński: Moje ideały uderzono bejsbolem i rozbito w pył
Premier Mateusz Morawiecki obiecał program Przyjazna Polska, zakładający m.in. usuwanie barier infrastrukturalnych i prawnych dla osób starszych i niepełnosprawnych. W 2018 r. ruszył program Dostępność Plus - Przyjazna Polska.
"Za parę kwartałów będziemy oddawać do użytku pierwsze tanie mieszkania, zbudowane tanio mieszkania. Ten program jest na najbliższe dziesięć lat sztandarowym zadaniem rządu Rzeczpospolitej" - mówił Mateusz Morawiecki w expose. Niby sprawy się toczą. Zdajemy też sobie sprawę, że mieszkania nagle nie wyrosną jak grzyby po deszczu. Nie da się też ukryć, że sama idea programu Mieszkanie Plus - nakierowanego m.in. na osoby, które nie mogą zaciągnąć kredytu hipotecznego - jest godna pochwały.
Niemniej liczne zapowiedzi, m.in. 100 tys. mieszkań do końca 2019 r., na razie nie są zrealizowane. We wrześniu na wszystkich etapach dokumentacji, projektów i budowy było raptem 18 tys. lokali. Do użytku oddano dotychczas mniej niż tysiąc mieszkań.
"Chłopcy przestańcie, bo się źle bawicie. Dla was to jest igraszką, nam idzie o życie" - Morawiecki cytował w expose w 2017 r. Krasickiego. Dodawał, że "to jest życie wielu milionów młodych Polaków". Na razie mało kto odczuł, że ekipie Morawieckiego idzie (w tym zakresie) o życie.
"Wkrótce zostanie przedstawiony cały pakiet ustaw upraszczających życie gospodarcze, z Konstytucją Biznesu na czele" - mówił podczas expose premier Mateusz Morawiecki. Dajemy tutaj czwórkę, bo faktycznie Konstytucja dla Biznesu jest, podobnie jak "pakiet startowy" (6 miesięcy bez składek ZUS), "mały ZUS" uzależniony od dochodu dla najmniejszych firm, działalność nierejestrowa czy urząd rzecznika małych i średnich przedsiębiorców.
Ale z tym "upraszczaniem życia gospodarczego" to jednak do końca nie jesteśmy przekonani. Trzymamy kciuki za walkę z szarą strefą i mafiami VAT-owskimi, ale np. komplikujący życie przedsiębiorców split payment czy niedoskonała biała lista podatników VAT, pomysły testu przedsiębiorcy czy jeden z najbardziej skomplikowanych w Europie systemów podatkowych obniżają ocenę. Podobnie jak braki "małego ZUS-u", który już po roku prawdopodobnie będzie zmieniany.
"Program walki ze smogiem to program wsparcia najuboższych, których nie stać dziś na ocieplenie domu, na wymianę okien czy drzwi, nie stać na dobre - nie trujące - paliwo" - mówił w expose premier Morawiecki.
I owszem, mamy program "Czyste powietrze", zakładający m.in. dofinansowanie wymiany pieców czy remontów związanych z termomodernizacją budynków. Przez 10 lat ma być na niego przeznaczone aż 103 mld zł. Mamy też ustawę zakazującą importu kopciuchów.
Inna sprawa, że na razie smog wygrywa z rządem. Jak pisaliśmy we wrześniu, jak dotąd złożono 82 tys. wniosków o dofinansowania, z których przyjęto 48 tys. na łączną kwotę ok. 915 mln zł. Jest to wynik bardzo mizerny, gdyż w Polsce niezbędna jest wymiana ok. 3 mln pieców zanieczyszczających nasze powietrze.
Warto też podkreślić, że Polska nadal inwestuje w elektrownie węglowe, planuje zwiększać wydobycie z polskich kopalń, a przy tym ściąga rekordowe ilości węgla z zagranicy. Co zresztą jest zgodne z zapowiedziami Morawieckiego z expose, iż "węgiel jest podstawą naszej energetyki, i nie możemy i nie chcemy z niego rezygnować".
Dwa lata temu Morawiecki zapowiadał także, że "chciałby zadbać, aby alternatywne źródła energii mogły się w Polsce swobodnie rozwijać". Mamy rządowy program "Mój prąd" (dopłaty do instalacji fotowoltaicznych). Rozwijają się farmy wiatrowe na Bałtyku. Z drugiej strony, Polska jest jedynym unijnym krajem obok Czech i Węgier, które sprzeciwiają się deklaracji o dążeniu do neutralności klimatycznej w 2050 roku.
W expose premier Mateusz Morawiecki zapowiadał m.in. budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego. W 2018 r. przyjęta została specustawa dotycząca budowy CPK. Jak mówił niedawno w rozmowie z next.gazeta.pl Mikołaj Wild, pełnomocnik rządu ds. CPK, choć cały czas jesteśmy na początku, to "dzieje się dużo".
Wild mówił m.in. o tym, że gotowy jest tzw. brief strategiczny, a w całej Polsce z samorządami toczą się konsultacje strategiczne dotyczące sieci kolejowej "sprzężonej" z CPK. Centralny Port Komunikacyjny ma być gotowy w 2027 r.
W expose dwa lata temu premier Morawiecki mówił także o brakujących drogach ekspresowych i autostradach - szczególnie o Via Carpatia oraz trasach S3, S7 i A1. Czasem z problemami (zrywane kontrakty, walka wykonawców z GDDKiA o waloryzację kontraktów z powodu wyższych cen materiałów i kosztów pracy), ale ogólnie rzecz ujmując dróg ekspresowych w Polsce przybywa.
Co do Via Carpatia, na razie gotowych jest niespełna 100 km z ponad 700 km, które ma liczyć ta trasa w Polsce. Prawie wszystkie fragmenty są na etapie przygotowań proceduralnych czy budowy, ale wciąż wątpliwości wzbudza np. przebieg trasy przez Biebrzański Park Narodowy.
Czytaj więcej: Jest niecałe 100 km, a będzie ponad 700. Kierowcy w Polsce mają jechać Via Carpatia już w 2025 r.
"Musimy skoncentrować się na znaczącej poprawie komunikacji powiatowej i gminnej, na poprawie komunikacji drogowej i kolejowej" - mówił także pod koniec 2017 r. Morawiecki. Od tego czasu ruszył Fundusz Dróg Samorządowych, a w kampanii wyborczej zapowiedziano budowę minimum stu obwodnic.
Premier zapowiadał także budowę tunelu łączącego Świnoujście z Polską, i ta inwestycja ma dojść do skutku. Miesiąc temu wojewoda zachodniopomorski wydał pozwolenie na realizację tunelu.
"Nasz rząd będzie zabiegać o odpowiedni budżet w ramach Wspólnej Polityki Rolnej. Taki budżet, który zapewni polskim rolnikom jednolite warunki konkurowania, wyrówna dopłaty do średniej unijnej" - mówił dwa lata temu Mateusz Morawiecki.
Cóż, może i o odpowiedni budżet jego rząd zabiegał, ale z efektami na razie jest kiepsko. Negocjacje ws. budżetu unijnego na kolejną perspektywę (2021-2027) wciąż trwają, nie można zarzucić stronie polskiej braku walki, ale jednak na dziś wygląda to tak, że pieniądze na dopłaty dla rolników mogą nam zostać obcięte.
Równych dopłat dla rolników z Polski i np. krajów zachodniej Europy też nie ma. Szans na zmianę tego stanu rzeczy można dopatrywać się w nominacji Janusza Wojciechowskiego na komisarza ds. rolnictwa UE.
W poprzednim expose premier Mateusz Morawiecki zapowiadał także rozwój usług cyfrowych, mówił, że "technologia może pomóc w skróceniu czasu na załatwianie spraw administracyjnych". Mówił także o elektronizacji służby zdrowia.
Wiele jest tu do zrobienia. W tym, co zrobiono, nie uniknięto błędów. Mowa choćby o problemach z RODO przy usłudze Twój e-PIT - m.in. były pracodawca mógł mieć dostęp do danych. Poza tym w niektórych sytuacjach rozwiązanie okazywało się nieintuicyjne.
Ale chęci odmówić rządowi nie sposób. Ogólnie Twój e-PIT ocenia się pozytywnie i przy rozliczeniu podatków za 2019 r. ma być rozwinięty. Od czerwca 2018 r. można zarejestrować narodziny dziecka przez internet. Od kilku miesięcy można wnioskować o e-dowód osobisty (choć tutaj wyliczane są kolejne usterki). Od grudnia 2018 r. lekarze wystawiają wyłącznie tzw. e-ZLA, czyli zwolnienia elektroniczne. Niebawem papierowe recepty mają być zastąpione elektronicznymi.
Premier obiecywał w expose wzrost płacy minimalnej, i to się oczywiście dzieje - chociaż wcale nie jest to przecież dobra wola rządu, tylko jego ustawowy obowiązek. O ile przy wynagrodzeniu minimalnym na 2019 r. rząd negocjował ze związkowcami i pracodawcami ostro (stanęło na 2250 zł brutto, czyli o 34 zł więcej, niż rząd musiał zaproponować), o tyle przy płacy na 2020 r. zaszalał, podnosząc ją do 2600 zł - przelicytowując nawet związki zawodowe.
Morawiecki mówił także dwa lata temu, że "nie chce, żeby Polacy pracowali najdłużej", ale "żeby pracowali efektywnie za godną płacę" i "mieli więcej czasu dla swoich rodzin". Z danych Eurostatu wynika, że w 2018 r. Polacy pracowali średnio 40,9 godzin w tygodniu, tyle samo co w 2018 r. Średnia unijna w 2018 r. wynosiła 40,2 godziny. Jesteśmy wśród najbardziej "zapracowanych" nacji w Unii, chociaż więcej pracują m.in. Brytyjczycy, Cypryjczycy, Grecy i Austriacy.
Jeżeli chodzi o średnią płacę za godzinę pracy, to wciąż jesteśmy w tyle stawki z ok. 10 euro za godzinę, przy ok. 27 euro średnio w Unii.
Sukcesywny spadek bezrobocia czy wskazywane przez GUS wzrost wynagrodzeń działał na korzyść zapowiedzi Morawieckiego o "pracy na godnych warunkach".
Na minus działa fakt, że mimo wszystko poziom skrajnego ubóstwa w 2018 r. wzrósł po raz pierwszy od wprowadzenia programu 500 plus.
"Nie zawsze im więcej prawa, im więcej ustaw, tym lepiej – czasami jest odwrotnie. W ostatnich 25 latach co roku było więcej prawa. Postaramy się zatrzymać tę falę" - zapowiadał Morawiecki w expose.
Jak wynika z "Barometru prawa" firmy audytorsko-doradczej Grant Thornton, w 2018 r. w życie weszło 20325 stron nowych aktów prawnych. To najmniej od 2012 r.
Sukces? Połowiczny. Po pierwsze, redukcja nowego prawa to trochę poprawianie po samych sobie, bo właściwie tylko w 2015 r. liczba stron nowych aktów prawnych była wyraźnie wyższa niż w 2018 r. (w latach 2012-2014 r. różnice między wynikiem z 2018 r. to maksymalnie kilkaset stron, wcześniej nowego prawa było mniej), za to szczególnie dużo nowego prawa weszło w życie w 2016 r., czyli już za rządów PiS.
Po drugie, jeśli do końca 2019 r. utrzymane zostanie tempo z pierwszych trzech kwartałów, będziemy mieli w tym roku wzrost, a nie spadek nowego prawa.
W swoim expose sprzed dwóch lat premier Mateusz Morawiecki sporo miejsca poświęcił mniejszej zależności gazowej. W realizacji tej zapowiedzi pomaga otworzono w 2015 r. terminal LNG w Świnoujściu, dzięki czemu gaz płynie do Polski z różnych kierunków, np. z USA. Do 2022 r. ma ruszyć gazociąg Baltic Pipe, który umożliwi przesył paliwa ze złóż w Norwegii do Danii i Polski. Kilka dni temu PGNiG poinformowało, że Polska chce zakończyć odbieranie gazu od Rosji w ramach Kontraktu Jamalskiego z Gazpromem do 2022 r.
Już dwa lata temu premier Morawiecki mówił, że afrykański pomór świń "pustoszy Europę Środkową, przekroczył już linię Wisły". Obiecał, że będzie wdrażał środki, aby ograniczyć rozprzestrzenianie się choroby i aby ją zwalczyć.
Po dwóch latach przypadki ASF są odnotowywane w województwie lubuskim, tj. blisko granicy z Niemcami. Krajowy Związek Pracodawców-Producentów Trzody Chlewnej apeluje do Morawieckiego o skuteczniejszą walkę z chorobą. "Niestety do tej pory nie wprowadzono koordynacji zwalczania wirusa na szczeblu ponadresortowym. Nie podjęto również radykalnych działań takich jak w Czechach czy Belgii" - pisze związek w liście do premiera.
To chyba najlepsze podsumowanie "walki z ASF", która zasługuje na ocenę niedostateczną.
Z naszych ocen premierowi wychodzi średnia 3,08. Kilka jedynek sprawia, że promocji teoretycznie nie powinien dostać. On i jego ekipa dostali jednak promocję od wyborców przy urnach 13 października, i to jest najważniejsze.