Już 12 grudnia w Wielkiej Brytanii odbędą się przedterminowe wybory parlamentarne. Ze wszystkich stron sceny politycznej daje się słyszeć głosy, że będzie to jeden z najważniejszych plebiscytów w powojennej historii tego kraju. Powodem jest oczywiście zbliżający się brexit.
Politycy rządzącej Partii Konserwatywnej ostrzegają, że jeżeli w wyborach zwyciężą laburzyści, to mogą oni doprowadzić do zablokowania wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Obecnie datą graniczną jest 31 stycznia. 2020 roku. Termin brexitu był już jednak przesuwany. I nie ma pewności, że nie zdarzy się to ponownie.
Atmosferę wokół się wyborów parlamentarnych podgrzewa m.in. Dominic Cummings, były szef kampanii za wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, nazywany "szarą eminencją brexitu". Cummings stwierdził niedawno, że w przypadku zwycięstwa Partii Pracy "koszmar będzie nadal trwał".
"Koszmarem" według Dominica Cummingsa będzie sytuacja, w której laburzyści wraz z kilkoma innymi ugrupowaniami połączą siły, aby doprowadzić do zatrzymania Londynu w UE.
Póki co, ten "koszmar" zdaje się jednak oddalać. Z nowego sondażu wyborczego opublikowanego przez pracownię YouGov wynika bowiem, że Boris Johnson wraz z Partią Konserwatywną nie tylko zwyciężą w wyborach parlamentarnych, ale uzyskają jednocześnie największą przewagę nad opozycją od czasów, gdy na brytyjskiej scenie politycznej dzieliła i rządziła "Żelazna Dama" - Margaret Thatcher.
Z danych YouGov wynika, że w Partia Konserwatywna zdobędzie 43 procent głosów, co przełoży się na 359 miejsc w Izbie Gmin. Partia Pracy może liczyć na 32 procent (211 miejsc), Liberalni Demokraci zdobędą 14 procent (13 miejsc), a Szkocka Partia Narodowa uzyska wynik na poziomie 3 procent.
Taki wynik sprawiłby, że torysi zdobyliby w parlamencie aż o 68 więcej miejsc od opozycji. Boris Johnson z pewnością wykorzystałby tę przewagę, aby doprowadzić brexit do końca, a jego pozycja w negocjacjach z Unią Europejską byłaby lepsza niż obecnie, gdy Partia Konserwatywna utraciła większość w Izbie Gmin.
W zgoła odmiennej sytuacji znalazłby się natomiast szef Partii Pracy Jeremy Corbyn, dla którego wyniki sondażu YouGov są wręcz miażdżące. Jeśli się potwierdzą, to jego partia straci 44 okręgi wyborcze w porównaniu z ostatnimi wyborami. Eksperci podkreślają, że Corbyn nie potrafi dziś poradzić sobie z rolą lidera opozycji, a podejście laburzystów do kluczowej dla wyborów kwestii brexitu jest nijakie.
YouGov przeprowadził badanie na grupie 100 tysięcy respondentów. Tak duża próba była wymagana ze względu na fakt, że wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii odbywają się w oparciu o jednomandatowe okręgi wyborcze. Z tego powodu znacznie trudniej jest trafnie przewidzieć ich wynik, choć tej sondażowni podczas ostatnich wyborów ta sztuka się akurat udała. Na dziewięć dni przed wyborami YouGov trafnie przewidział, że Partia Konserwatywna, na czele której stała Theresa May, straci większość w Izbie Gmin.