W 2018 roku w Polsce wyprodukowano 39,9 miliona hektolitrów piwa, z czego większość, bo 38,4 mln hektolitrów, została spożyta w kraju. Według danych The Brewers of Europe wśród krajów Unii Europejskiej od lat pozostajemy na trzecim miejscu pod względem wielkości produkcji (wyprzedzają nas Niemcy i Wielka Brytania) i na czwartym miejscu, jeśli chodzi o konsumpcję (więcej piwa konsumuje się jedynie w Czechach, Niemczech i Austrii).
Współczesna polska moda na piwo zaczęła się w latach 90. XX wieku, wraz z rozwojem gospodarki wolnorynkowej. Kiedy rynek podstawowych jasnych piw typu lager nasycił się, Polacy zaczęli poszukiwać nowych smaków, na co szybko zareagowały browary, rozszerzając swoją ofertę o inne gatunki piwa. Ostatnie lata to z kolei dynamiczny rozwój rynku browarów rzemieślniczych, oferujących nie tylko niespotykane dotąd rodzaje piwa, ważone na importowanych słodach, ale także piwa o oryginalnych, nietypowych smakach. Teraz piwo wkracza w kolejny etap. Najwięksi producenci, ale także część mniejszych browarów, dostrzegli kolejną niszę - modę na zdrowe odżywianie, dbanie o siebie, utrzymywanie szczupłej sylwetki i ogólnie bycie fit.
Piwo, choć jest doskonałym uzupełnieniem spotkań towarzyskich, wypadu do baru, restauracji czy na piknik, zdecydowanie nie kojarzy się ze zdrowym stylem życia. Tymczasem, szczególnie w największych miastach w Polsce, wzrosło w ostatnim czasie zainteresowanie ruchem, sportem i zdrowym stylem życia. Jak podaje w raporcie "The European Health & Fitness Market 2019" firma Deloitte, na koniec 2018 roku w Polsce było 2700 klubów fitness, do których uczęszczało prawie 3 miliony Polaków, czyli ok. 8 proc. populacji kraju. Łączna suma przychodów z tego rynku wyniosła ok. 4,2 mld zł. Jest to więc segment, o który warto zawalczyć.
O ile piwo jest naturalnym partnerem rozgrywek sportowych (jako sponsor np. meczów piłkarskich), a także cieszy się popularnością wśród długodystansowych biegaczy, o tyle ciężko pożenić je z siłownią czy zajęciami Zumby. Nie jest to jednak niemożliwe! Jeśli zamiast tradycyjnego piwa bywalcom klubów i wydarzeń sportowych zaoferuje się piwo bez alkoholu, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby wpisać je w kategorię napojów funkcjonalnych i izotonicznych.
- Piwo bezalkoholowe jest dobrym napojem orzeźwiającym i działającym podobnie jak izotonik świetnie sprawdza się po wysiłku fizycznym, biegach, siłowni - mówi Beata Ptaszyńska-Jedynak, dyrektor ds. komunikacji Carlsberg Polska. Co więcej, takie piwo łatwiej jest promować, bo można zaoferować je nie tylko w klubach fitness, które przecież nie posiadają zezwolenia na sprzedaż alkoholu, ale również na wszelkiego typu imprezach masowych, rodzinnych piknikach czy plenerowych wydarzeniach sportowych. Taki ruch okazał się strzałem w dziesiątkę.
Rynek piw nisko- i bezalkoholowych eksplodował. Na rynku można obecnie znaleźć bardzo szeroki wachlarz tego typu piw. Podstawą są klasyczne pozycje - lagery czy IPA, które osobom dbającym o swoją kondycję fizyczną idealnie zastąpią normalne piwo w trakcie piątkowego wypadu na miasto ze znajomymi lub w czasie wspólnego oglądania meczu. Osoby, które nie przepadają za wyraźną goryczką piwa, mogą skorzystać z rosnącej oferty radlerów, czyli piw z dodatkiem lemoniady, które dostępne są na bazie piwa jasnego, ale także ciemnego. Producenci poszli jednak o krok dalej, wprowadzając na rynek piwa bezalkoholowe o dodatkowych funkcjach: piwo izotoniczne, aby skutecznie uzupełnić elektrolity po ciężkim treningu oraz piwo botaniczne, czyli zmieszane z lemoniadą na bazie wyciągów z owoców, kwiatów i ziół posiadających szczególnie korzystne dla zdrowia właściwości.
Obecnie piwa bezalkoholowe stanowią ok. 3 proc. rynku. Jednak jak podaje Grupa Żywiec, 3 na 4 konsumentów oczekuje dalszego rozwoju oferty i rozszerzenia dostępnych opcji smakowych. - Jak wynika z badań zrealizowanych przez serwis Birofilia.org ponad 70 proc. konsumentów piwa sięga także po piwa bez procentów, a już 12 proc. deklaruje picie tylko piwa bezalkoholowego. Wybierając piwa bez alkoholu, Polacy najczęściej sięgają po radlery, które stanowią obecnie ponad 60 proc. sprzedaży w tym segmencie. Blisko 70 proc. respondentów przyznało, że chcieliby mieć jeszcze większy wybór piw bezalkoholowych - mówi Magdalena Brzezińska, kierownik działu spraw korporacyjnych Grupy Żywiec.
Z kolei firma Calsberg w pierwszych 10 miesiącach 2019 roku odnotowała 61 proc. wzrost wartości sprzedaży piw bezalkoholowych w stosunku do roku 2018. Obecnie jej przychody z tej kategorii piw stanowią ok. 5 proc. ogólnej wartości sprzedaży (co daje 1,7 proc. wzrostu w stosunku do roku 2018). Do 2021 roku piwa bezalkoholowe będą najprawdopodobniej najszybciej rosnącą kategorią na rynku piw. Według prognoz Euromonitora skumulowana roczna stopa wzrostu wolumenu sprzedaży za lata 2016-2021 wyniesie około 20 proc.
- Zdecydowanie możemy spodziewać się, że udziały piwa bezalkoholowego w rynku będą rosły, gdyż rozwojowi kategorii sprzyjają trendy konsumenckie. Polacy przywiązują coraz większą wagę do dbania o swoje samopoczucie. Odżywiają się świadomie, liczą kalorie, czytają etykiety kupowanych produktów, poświęcają czas na aktywność fizyczną, chcą być w formie, ale jednocześnie wielu z nich nie chce rezygnować ze smaku piwa. Piwo bezalkoholowe daje im taką możliwość. Ma wszystko to, za co piwosze kochają piwo, czyli goryczkę, nagazowanie i przyjemny efekt orzeźwienia, a przy tym posiada zerową zawartość alkoholu i sporo niższą od tradycyjnego piwa zawartość kalorii - podsumowuje Iwona Jacaszek-Pruś, dyrektor ds. korporacyjnych Kompanii Piwowarskiej.
Choć wyraźnie widać, że dynamika wzrostu popularności bezalkoholowych odpowiedników napojów alkoholowych jest obecnie największa na rynku piwa, warto zauważyć, że moda na niepicie zaczyna obejmować także inne kategorie. Dziś trudno już sobie wyobrazić dobrej klasy bar koktajlowy, który nie posiada w ofercie bezalkoholowych drinków. Moktajle, bo o nich właśnie mowa, z każdą chwilą stają się coraz bardziej popularne. W najbliższych latach możemy spodziewać się nie tylko coraz szerszej oferty moktajli w klasycznych drink barach, ale również powstawania, szczególnie w największych miastach, barów dedykowanych bezalkoholowym napojom wyskokowym. Już teraz na Zachodzie dostępne są bezalkoholowe odpowiedniki alkoholi mocnych, np. ginu, lub specjalnie aromatyzowane premiksy do tworzenia moktajli.
Na sklepowych półkach coraz częściej znaleźć można również bezalkoholowe wina. Początkowo ich wybór był bardzo mały i ograniczał się prawie wyłącznie do win czerwonych. Teraz łatwo kupić wina czerwone, białe i musujące, a ilość marek wzrosła z dwóch najpopularniejszych do kilkunastu. Produkowane są też na różne sposoby: albo jako napój mający smakiem imitować wino (najczęściej z dodatkiem moszczu winnego), albo poprzez dealkoholizację klasycznego wina. Czy doczekamy czasów, kiedy w sklepie winiarskim będziemy mogli wybrać bezalkoholowe wina z różnych szczepów winogron i winiarskich rejonów, a sommelierzy będą dyskutować o różnicach między ich rocznikami?
Artykuł został przygotowany przez redakcję portalu: www.ouichef.pl. Więcej tego typu ciekawostek znajdziesz na: https://ouichef.pl/karta-napoje.