Inflacja to nie tylko żywność. Ceny usług rosną najszybciej od kilkunastu lat

Inflacja rośnie, ale w coraz większym stopniu odpowiada za to nie żywność - jak to miało miejsce przez wiele miesięcy ubiegłego roku - ale usługi. Według ekspertów firmy przerzucają na klientów wzrost wynagrodzeń, a przecież dopiero od stycznia wyraźnie podniesiono płacę minimalną.

Grudniowy odczyt inflacji mocno zaskoczył ekspertów. Tak mocnego wystrzału w górę nikt się nie spodziewał. Ceny (te konsumpcyjne) wzrosły aż o 3,4 proc. w ujęciu rok do roku, czyli w porównaniu z grudniem 2018. To silny wzrost, bo jeszcze w listopadzie inflacja wynosiła 2,6 proc. Wśród głównych "winowajców" znalazła się żywność, która podrożała o 7 proc. rok do roku (w dużej mierze przez wieprzowinę). Ale nie tylko ceny żywności idą w górę.

Inflacja mocno w górę. Usługi na celowniku

Dane, które właśnie poznaliśmy, są szczątkowe. GUS pełny wykaz tego, co złożyło się na ogólną inflację konsumentów w grudniu, opublikuje dopiero w połowie tego miesiąca. Ale już na podstawie tych częściowych informacji eksperci wyliczają, że za inflacyjne zaskoczenie odpowiedzialne w dużej mierze są ceny bazowe, czyli te po wyłączeniu cen żywności i energii. Według ekonomistów, ta inflacja bazowa w grudniu mogła wynieść 3,2 proc., co by oznaczało najwyższy poziom od kwietnia 2002 roku. Z kolei jak wskazuje Ignacy Morawski z portalu Spotdata.pl, z danych Eurostatu wynika, że ceny usług rosły w Polsce w grudniu najszybciej od listopada 2001 r. 

Dlaczego usługi drożeją?

Jakie usługi zdrożały? Departament Analiz Ekonomicznych PKO BP podejrzewa, że chodzić może o czynniki regulacyjne, w tym wzrost opłat za wywóz śmieci oraz droższe usługi TV (VoD). "Nie wykluczamy, że ponownie uwidoczniły się również efekty rosnących płac i ich przełożenia na ceny usług" - dodają eksperci PKO BP. Zgadza się z nimi również Ignacy Morawski, który tak pisze w swoim komentarzu: "Można też zadać uzasadnione pytanie, czy firmy z wyprzedzeniem nie zareagowały na skokowy wzrost płacy minimalnej, który nastąpił w styczniu. Tego nie wiemy, bo mamy na razie za mało danych".

Wyższa o 15 proc. płaca minimalna zapewne podbije odczyt inflacji na początku tego roku. Do tego dojdą jeszcze: podwyżka akcyzy, wspomnianych już opłat za śmieci oraz - jak zauważa PKO BP - wyższe limity emisyjne CO2 dla samochodów. To wszystko sprawia, że inflacja bazowa w pierwszej połowie tego roku może przekroczyć 4 proc.

>>>Zobacz też: Pieniędzmi można w zasadzie palić w piecu. Jak Wenezuela z naftowego gracza stała się wielkim przegranym 

Zobacz wideo

Analitycy: Inflacja będzie rosnąć

Jeśli chodzi o inflację ogółem, według ekonomistów może sięgnąć ona 4,5 proc. Do wymienionych wyżej cen bazowych dochodzi bowiem jeszcze wciąż drożejąca żywność - pytanie tutaj nie tylko o wieprzowinę, której ceny idą w górę w związku z ASF i bardzo głębokim spadkiem pogłowia trzody chlewnej w Chinach, ale i o drób (gdyby przypadki ptasiej grypy w Polsce przerodziły się rozprzestrzeniającą się epidemię). Do tego dochodzi droższy prąd. Wprawdzie rząd zapowiada rekompensaty, ale mają one zostać wypłacone dopiero pod koniec roku, albo może nawet w przyszłym - czyli na razie będziemy płacić więcej.

Pod znakiem zapytania stoją też ceny paliw. W grudniu w ujęciu rocznym wprawdzie nieznacznie one spadły, ale już w odniesieniu miesięcznym, czyli w porównaniu do listopada, wzrosły o 2,1 proc. Gdyby napięcie na Bliskim Wschodzie po zabiciu Kasema Sulejmaniego się wzmagało, a ropa drożała, polscy kierowcy mogliby odczuć to w portfelach.

Spowolnienie realnych wynagrodzeń jest już w takiej sytuacji bardzo wyraźne i może negatywnie przełożyć się na konsumpcję. Tym samym inflacja pomaga sprowadzić gospodarkę z cyklicznej górki, dając jednocześnie firmom nieco oddechu - wzrost cen oznacza, że łatwiej przerzucają one koszty na ceny i tym samym odbudowują prawdopodobnie marże

- zauważa Ignacy Morawski.

Więcej o: