Bliski Wschód to plątanina interesów i wpływów. Uderzenie w jedną cieśninę może załamać gospodarkę

Maria Mazurek
Każdy gwałtowny wzrost napięcia na Bliskim Wschodzie wywołuje obawy o wybuch wojny. Tak było i w ostatnich tygodniach, po zabiciu przez USA irańskiego generała Kasema Sulejmaniego. Kluczem do regionu jest ropa naftowa, a że to surowiec wciąż bardzo ważny dla całej światowej gospodarki, działania zdesperowanego Iranu mogłyby w nią mocno uderzyć - w nasze kieszenie też.

Początek nowego roku rozpoczął się na świecie od mocnego uderzenia. Stany Zjednoczone w ataku drona zabiły generała Kasema Sulejmaniego, oskarżając go o szykowanie kolejnych ataków na amerykańskie siły na Bliskim Wschodzie. Sulejmani był w Iranie ważną postacią, przez niektórych uznawaną na osobę numer dwa w Iranie. Świat wstrzymał oddech, obawiając się wybuchu wojny, także świat finansowy, który na początku zareagował dość nerwowo.

Iran sięgnie po opcję ostateczną?

Sytuacja na Bliskim Wschodzie, układ zależności, powiązań i interesów, jest tak skomplikowany, że wydaje się być nie do rozwiązania. Możemy być skazani na lata utrzymywania się ciągłego napięcia w tym regionie. Klasyczna wojna to ogromny czynnik ryzyka, choć niewielu wierzy w prawdopodobieństwo jej wybuchu. Jednym z elementów tej zagmatwanej układanki jest ropa naftowa. Iran może mocno utrudnić życie zachodnim państwom (i nie tylko im), uderzając pośrednio w globalną gospodarkę - trzyma klucz do wąskiego gardła transportu ropy naftowej. Na czym to polega? Wyjaśniamy to w najnowszym odcinku programu "Oko na świat".

Więcej o: