W przypadku tego typu transakcji nabywcy płacą za zakup obligacji więcej niż otrzymają od strony sprzedającej z racji pożyczonych środków finansowych i odsetek. Polsce udało się sprzedać obligacje z ujemną rentownością na poziomie 0,1 proc. za 1,5 mld euro, choć inwestorzy byli skłonni nabyć obligacje za 6,5 mld euro - podaje środowy "Dziennik Gazeta Prawna".
Taka transakcja to dowód na to, że Polska traktowana jest jako kraj o wyjątkowej stabilności gospodarczej. "Z posiadanych przez nas informacji wynika, że emisja obligacji na rynku euro była pierwszą transakcją spoza strefy euro lub o ratingu poniżej AAA (najwyższa wiarygodność kredytowa - red.), kiedy na rynku udało się osiągnąć ujemną rentowność przy danym terminie zapadalności obligacji" - czytamy w odpowiedzi resortu finansów zamieszczonej na łamach DGP.
Pięcioletnie obligacje w 80 proc. trafią poza granice Polski, głównie do banków i funduszy inwestycyjnych. Co ciekawe, popyt na emisje znalazł się nawet na Bliskim Wschodzie, gdzie trafiło 11 proc. obligacji.
Ministerstwo Finansów już wcześniej informowało o innych obligacji z terminem wykupu w 2021 na kwotę 200 mln euro. Ich rentowność wyniosła -0,31 proc. przy rocznym kuponie wynoszącym 0 proc. Jamie Dimon, szef JPMorgan Chase, największego banku inwestycyjnego na świecie, ostrzegał w Davos o negatywnym wpływie emisji rządowych obligacji z ujemnym oprocentowaniem. Ekspert twierdzi, że takie transakcje zachęcają kraje do zadłużania się i mogą wpłynąć na rosnącą inflację. W przyszłości może to skutkować potężnym napięciem w ich budżetach bądź kryzysem gospodarczym.