Obraz polskiego rynku akcji po poniedziałkowej sesji jest delikatnie mówiąc dość kiepski. Oto fakty: indeks dwudziestu największy spółek warszawskiego rynku WIG20 spadł dziś aż o 7,87 proc. wobec poprzedniego zamknięcia i osiągnął poziom 1 625,99 pkt., indeks szerokiego rynku WIG zniżkował o 7,5 proc. osiągając 45 625,56 pkt., a wskaźnik spółek mniejszych mWIG40 spadł o 6,2 proc. i miał wartość 3385,71 pkt.
Na całej giełdzie wzrosły ceny akcji jedynie 19 spółek, 356 spadły, a 73 nie zmieniły się.
Marne to pociesznie, ale warto zaznaczyć, że wcale nie lepiej było też na giełdach w Europie, gdzie skala spadków była podobna, tak w Niemczech, jak i w Londynie czy Paryżu. Gorzej było na rynkach we Włoszech i w Grecji, gdzie główne wskaźniki zniżkowały odpowiednio 11 i 13 proc. Prawdziwy dramat rozegrał się za to w Rosji, a właściwie poza jej granicami, bo rosyjska giełda w poniedziałek była zamknięta. Niektórymi spółkami można było handlować na giełdzie w Londynie, ale skala ich przeceny była często ponad 20-proc. Wszystko przez ogromną podaż akcji wywołaną 10-proc. spadkiem wartości rubla do euro i dolara w związku z decyzją Arabii Saudyjskiej dotyczącą ropy naftowej.
- Wydawało się, że już gorzej być nie może. Dwa ostatnie tygodnie przyniosły duże straty w portfelach inwestorów. Strach przed koronawirusem okazał się tak ogromny, że trudno było znaleźć na świecie indeksy giełdowe, które odnotowały mniejsze straty niż 10 proc. Równocześnie obligacje skarbowe notowały bardzo duże spadki rentowności. I kiedy wydawało się, że chociaż przez chwilkę będzie można liczyć na oddech, weekend przyniósł kolejne trzęsienie ziemi - napisali w komentarzu po zakończeniu poniedziałkowej sesji zatytułowanym "Totalne szaleństwo", analitycy Private Wealth Consulting.
Tym "trzęsieniem ziemi" okazała się być decyzja Arabii Saudyjskiej, która w odwecie za brak zgody Rosji na zmniejszenie wydobycia ropy, poinformowała, że sama znacząco zwiększy jej produkcję i zaleje rynek oferując 6-8 dolarowe upusty od ceny rynkowych dla największych klientów z różnych stron świata. W efekcie, "czarne złoto" zostało dziś przecenione aż o 25 proc., co było najmocniejszym spadkiem od 1991 roku - baryłka ropy europejskiej Brent kosztuje 33 dol., a tej amerykańskiej nico ponad 30 dol.
Główne indeksy giełdowe na świecie/Fot. Investing.com Główne indeksy giełdowe na świecie/Fot. Investing.com
Zawał na ropie i rozprzestrzeniająca się na kolejne kraje epidemia koronawirusa nie mogły nie odbić się na notowaniach akcji w USA. Tam też mieliśmy do czynienia z potężną wyprzedażą - indeksy Dow Jones, Nasdaq oraz S&P500 poszły w dół o ponad 7 proc., to wyniki najgorsze od czasów kryzysu finansowego w 2008 roku.
Co dalej? Inwestorzy uciekają z pieniędzmi do tak zwanych bezpiecznych przystani - na przykład franka szwajcarskiego, złota czy amerykańskich obligacji skarbowych.
"Na rynkach nasila się ucieczka od ryzykownych aktywów w stronę złota i obligacji w obliczu rozprzestrzeniającego się po świecie wirusa. Krach na rynku ropy i początek wojny cenowej potęguje niepewność i zmienność. Póki nie zobaczymy skoordynowanych działań na polu fiskalnym i monetarnym trudno będzie o odbicie. W tym tygodniu decyzja o luzowaniu polityki EBC (Europejski Bank Centralny) wydaje się przesądzona. Rynek będzie też uważnie śledził indeksy nastrojów konsumentów i biznesu" - napisał w komentarzu Bartosz Sawicki z TMS Brokers.