Prezydent Andrzej Duda sporą część swojej piątkowej konwencji wyborczej poświęcił tematowi walki z problemem ubóstwa. Mówił m.in. o programie 500 plus oraz trzynastkach dla emerytów. Duda pochwalił się, że w czasie trwania jego kadencji najniższa emerytura wzrosła z 880 zł do 1200 zł, a także, że zrealizował swoją obietnicę obniżenia wieku emerytalnego.
Jeszcze w czasie trwania przemówienia Andrzeja Dudy, ekonomistka Alicja Defratyka zwróciła na Twitterze uwagę, że choć prezydent mówi o tym, "jak to emerytom żyje się teraz lepiej", to jednak nie przedstawił pełnego obrazu ich obecnej sytuacji, jak też nie wspomniał o tym, że obniżenie wieku emerytalnego - w dłuższej perspektywie - może być bronią obosieczną.
Defratyka przedstawiła wykres pokazujący liczbę osób pobierających emeryturę w wysokości niższej niż najniższe świadczenie. Okazuje się, że między grudniem 2011, a grudniem 2019 liczba osób z "głodowymi emeryturami" wzrosła w Polsce z 23 9 tys. do 261 tys.
Jak zauważa dziennik "Fakt" - powołując się na raport ZUS - tylko od grudnia 2017 r., kiedy to rząd PiS wprowadził obniżenie wieku emerytalnego, liczba osób z "głodowymi emeryturami" wzrosła aż o ponad 100 tys, przy czym aż 84 procent takich emerytów do kobiety.
Z danych ZUS wynika również, że 46 proc. osób z emeryturami niższymi niż minimalne pobiera świadczenie w kwocie powyżej 800 zł, a w przypadku 741 osób jest to... 10 zł miesięcznie.
Najniższa wysokość emerytury odnotowana w grudniu 2019 r. wynosiła 0,02 zł. Pobierała ją osoba, która nie podlegała ubezpieczeniu społecznemu przed 1.01.1999 r., a po tym okresie udowodniła jeden dzień ubezpieczenia
Przypomnijmy, że "głodowe emerytury" pobierają osoby bez pełnego stażu ubezpieczeniowego (wynosi on 25 lat w przypadku mężczyzn oraz 20 lat w przypadku kobiet. Takie osoby nie mogą liczyć na minimalne świadczeni emerytalne, które od marca 2020 roku wynosi 1200 złotych.
Emerytury wypłacane tuż po osiągnięciu wieku emerytalnego będą coraz niższe, co pokazuje tzw. stopa zastąpienia - stosunek wysokości pierwszej emerytury do ostatniej pensji. Stopa ta sukcesywnie spada. Jeszcze w 2016 r. oscylowała w granicach 60 procent, a dziś to już 53,8 proc. Instytut Badań Strukturalnych wylicza, że w 2060 r. stopa zastąpienia wyniesie 24 proc.
Dlaczego spadek stopy zastąpienia będzie aż tak dramatyczny? Dane Eurostatu wskazują, że Polacy są w ogonie Europy, jeśli chodzi o oczekiwaną długość kariery zawodowej, z wynikiem 33,5 roku. Przy jednoczesnym wydłużaniu się przewidywanej długości życia (a więc pobierania emerytury) dochodzimy do sytuacji, w której czas zbierania w ZUS na emeryturę może być zbliżony do czasu, przez który statystycznie z tego kapitału będziemy korzystać.
Według szacunków Federacji Przedsiębiorców Polskich, w 2030 roku osób bez prawa nawet do emerytury minimalnej będzie ok. 615 tys. Spośród "nowych" emerytur przyznanych w 2018 r. już co szósta opiewała na kwotę niższą niż ustawowa emerytura minimalna.
Z kolei wedle prognoz Instytutu Badań Strukturalnych, w najbliższych latach odsetek emerytów, których emerytura nie przekroczy emerytury minimalnej, wzrośnie do ponad 20 proc. W 2060 roku - przy założeniu, że obecny wiek emerytalny zostanie utrzymany - prawie 2/3 wszystkich emerytur będą stanowić te minimalne lub jeszcze niższe.