Branża lotnicza należy do najbardziej poszkodowanych na skutek pandemii koronawirusa. Od połowy marca przewoźnicy ponoszą koszty utrzymania personelu oraz maszyn przy braku jakichkolwiek przychodów. Powolne odmrażanie światowej gospodarki i wizja otwarcia granic sprawiła, że linie lotnicze chcą szybko odrobić straty.
Ryanair przywraca pasażerskie rejsy międzynarodowe od 1 lipca. Wraz z początkiem przyszłego miesiąca obsługiwane będzie 40 proc. normalnego rozkładu lotów. Mimo sporych cięć irlandzki przewoźnik będzie przeprowadzał tysiąc lotów dziennie na 90 proc. tras dawnego rozkładu. Tylko w Polsce Ryanair będzie obecny na 12 lotniskach, w tym w Bydgoszczy, Olsztynie czy Łodzi.
Prezes Ryanaira Michael O'Leary powiedział w rozmowie dla "The Mail on Sunday", że firma gotowa jest obniżyć ceny biletów o połowę w celu zachęcenia pasażerów do korzystania z usług Ryanaira w sezonie letnim - Gdy zaczniemy latać w lipcu, będziemy sprzedawać za wszelką cenę, aby obsadzić jak najwięcej miejsc - zapowiedział. Chodzi o obniżki rzędu nawet 50 proc.
Prezes wyjaśnił, że flota Ryanair musi być zapełniana w 60 proc., aby osiągnąć próg rentowności. W lipcu ubiegłego roku Ryanair przewiózł ok. 14 mln pasażerów, a średnia cena biletu wynosiła 60 euro. Dla porównania, w ubiegły czwartek Ryanair miał zapełnionych zaledwie 30 proc. miejsc w lipcu i to mimo decyzji wielu krajów o otwarciu granic.
Od 1 czerwca znów można korzystać z usług krajowego przewoźnika. PLL LOT uruchomił pasażerskie loty krajowe. Łącznie zaplanowanych jest około 30 rejsów dziennie:
Pierwszy lot rozpoczął się w poniedziałek 1 czerwca około godziny 7:00 z Warszawy do Szczecina