- Przyjechałam tutaj autobusem, bo koleją przyjechać się tutaj nie da - mówiła Szydło na tle zniszczonego budynku dworca przed wyborami parlamentarnymi w 2015 r. Od tamtej pory minęło prawie pięć lat. Jedyna widoczna zmiana, to jeszcze większa ruina, w jaką popadł kłobucki dworzec. Połączeń również nie przywrócono. A i autobusem coraz trudniej do Kłobucka przyjechać.
Wierzę w to bardzo głęboko, że kiedy zmieni się władza, kiedy po wyborach będzie możliwość tworzenia zupełnie innej perspektywy dla Polski, takie miejsca jak Kłobuck, Polska powiatowa, staną się miejscami, w których Polacy chcą żyć
- obiecywała wówczas późniejsza premier.
W czasie swojej wizyty Beata Szydło zwróciła uwagę na istotny temat wykluczenia "Polski powiatowej". Jeśli chodzi o Kłobuck, jest to dla mnie temat szczególnie bliski, ponieważ sam pochodzę z tego powiatu.
Była premier zapowiadała, że takie miejscowości "staną się miejscami, w których Polacy chcą żyć". Tymczasem ja i moi przyjaciele z dzieciństwa wyjechaliśmy stąd do Warszawy. Inni na Śląsk. Reszta zasila ekipy pracownicze w Niemczech, Holandii i Norwegii. Zostało niewielu. Bo tu - w "Polsce powiatowej" - nie ma dla nas żadnych perspektyw.
Jakiś czas temu na profilu Cezarego Tomczyka na Twitterze pojawił się krótki filmik, w którym poseł Platformy Obywatelskiej wytknął PiS-owi niezrealizowaną obietnicę przywrócenia połączeń kolejowych do stacji w Kłobucku i odbudowy miejscowego dworca.
"Chciałbym państwu coś pokazać... Kłobuck. Historia inwestycji Andrzeja Dudy i Pani Premier Szydło. Ja byłem w szoku. Tak wszystkie zapowiedzi wyglądają w praktyce" - napisał Cezary Tomczyk, dołączając nagranie przedstawiające zniszczony budynek dworca kolejowego. - Z tego miejsca już dawno żaden pociąg nie odjeżdżał i nie wydaje się, żeby miał odjechać - podsumował poseł PO.
Nie tak dawno na peronie w Końskich prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę "Kolej Plus" - kolejną zapowiedź ożywienia "Polski powiatowej", która wyszła od PiS. O tym, a także niezrealizowanych obietnicach partii rządzącej oraz wykluczeniu komunikacyjnym rozmawiamy z Cezarym Tomczykiem.
Na pewno nie wysiadły na nim w ciągu ostatnich pięciu lat, co było zapewnieniem Beaty Szydło. Najgorsze jest to, że takie miejsca jak Kłobuck są wykorzystywane jako tło do działań politycznych. Wówczas chodziło o pokazanie tego, w jakiej ruinie znajduje się dworzec. Za pewną diagnozą szła jednak obietnica odbudowy dworca i wskrzeszenia połączeń, która nie została dotrzymana. Zresztą nie tylko w Kłobucku, lecz także w wielu innych miejscach w Polsce.
Kłobuck jest symbolem niedotrzymanej obietnicy, ale też przykładem kpiny PiS-u z Polski powiatowej. Z takiej, z której sam pochodzę. Jestem z Sieradza, miasta liczącego 45-tys. mieszkańców.
Zależy nam na tym, żeby ważnym punktem kampanii była oferta dla małych i średnich miast. Dlatego, że to właśnie one zostały najbardziej poszkodowane w czasie reformy administracyjnej roku 1999, kiedy to zmniejszono liczbę województw. Tak było np. z moim Sieradzem. Oferta skierowana dla takich ośrodków musi być po prostu prawdziwa.
Dzisiaj mówi się o realizacji takich dziwnych tworów jak Centralny Port Komunikacyjny. CPK tak naprawdę istnieje wyłącznie na papierze, a co miesiąc przeznacza się na niego setki tysięcy złotych. A te pieniądze można byłoby przekazać np. na renowację dworca w Kłobucku.
Przede wszystkim siatka połączeń musi być tworzona w sposób racjonalny. Ale pamiętajmy również, że kwestia lokalnych połączeń między miastami nie zawsze wynika z ich rentowności. To trochę tak samo jak z kulturą, do której również trzeba czasem dopłacić. Są rzeczy, które nie zawsze są opłacalne, lecz mimo wszystko warto je utrzymywać.
Dzięki temu, że ludzie mają zapewniony dojazd do pracy, to mogą z jej tytułu płacić podatki. Łożyć na utrzymanie gmin i powiatów. Tego myślenia niestety zabrakło. Także w czasach naszych rządów. Zbyt często spoglądano na kwestię połączeń kolejowych przez pryzmat zysków i strat.
To kłopot wszystkich rządów, które musiały i muszą znaleźć jakąś złotą proporcję, by z jednej strony każda gmina była odpowiednio skomunikowana, a z drugiej, by nie zabrakło środków finansowych. Tak, by można było inwestować, a jednocześnie sprawić, by ludzie mieli dogodne połączenia.
Temat wykluczenia Polski powiatowej jest bardzo żywym tematem w naszych dyskusjach z Rafałem Trzaskowskim i na pewno będziemy o tym dużo mówić. Myślę, że pierwsze propozycje programowe Trzaskowskiego będą kierowane do takich miast jak Kłobuck, ale również Sieradz, Radom, Częstochowa czy Kalisz. Miejsc, które ucierpiały na reformie administracyjnej roku 1999.
Często jest tak, że diagnozy mamy słuszne, lecz nie idą za nimi żadne rozwiązania. Spoglądając na to, co dzieje się w dzisiejszej Polsce, warto uświadomić sobie, że pewne priorytety się zmieniły. Widać po prostu, jak bardzo ważny jest w tym wszystkim sam człowiek. Jeżeli człowiek traci pracę lub przestaje do niej dojeżdżać, albo pojawia się kryzys, zaczyna siadać cała gospodarka. Przerwaniu ulegają łańcuchy produkcyjne.
Nie może być zatem tak, że małe i średnie polskie miasta pustoszeją. Że władza nie ma dla nich żadnej oferty. A ich mieszkańców nie stać na remonty domów czy realizację innych marzeń. Kiedyś programem podniesienia standardu życia było budowanie orlików. Dzięki nim także w małych miastach powstały profesjonalne warunki do rozwijania sportowych pasji najmłodszych i tych starszych mieszkańców. Zwiększyła się atrakcyjność ośrodków miejskich.
Orliki to tylko przykład realizacji spraw obywatelskich. Zdecydowanie zalicza się do nich także usprawnienie komunikacji zbiorowej. Przy wykorzystaniu odpowiedniego montażu finansowego wiele rzeczy może zacząć działać. Bo nie tylko PKP czy innym przewoźnikom zależy na tym, żeby ludzie płacili za bilety. To pewien rodzaj synergii łączącej ludzi, gminy i firmy transportowe. Ujęcie całościowe.
Myślę, że nie tylko będą one realizowane, lecz będą realizowane jeszcze lepiej. Proszę sobie odpowiedzieć na pytanie: czy ktoś jest w stanie wymienić choć jedną inwestycję infrastrukturalną, która w całości została zrealizowana przez PiS w ciągu ostatnich pięciu lat? Takiej inwestycji po prostu nie ma.
A przypomnę, że w roku 2012 byliśmy w tym samym miejscu – po pięciu latach rządów. Do tego czasu przebudowaliśmy 60 dworców kolejowych. Postawiliśmy kilkanaście nowych stadionów. W połowie zbudowaliśmy sieć dróg krajowych i autostrad. To wszystko było. PiS objął rządy w momencie, kiedy wiele inwestycji było już rozpoczętych. I większość z nich została wstrzymana. Budowy zostały przerwane, pieniądze natomiast zmarnotrawione.