Pod koniec tego tygodnia, w piątek, ma odbyć się wirtualny szczyt przywódców Unii Europejskiej. Mają na nim dyskutować na temat Funduszu Odbudowy po kryzysie koronawirusowym, a także o nowych tak zwanych wieloletnich ramach finansowych UE, czyli unijnym budżecie na lata 2021-2027. Według doniesień niemieckiej prasy Berlin ma w nim mocno zwiększyć kwotę, którą przekazuje do Brukseli.
"Die Welt" napisał w poniedziałek, że zgodnie z wyliczeniami opartymi o propozycje budżetowe Komisji Europejskiej, niemiecka składka powinna wzrosnąć aż o 42 proc., począwszy od 2021 roku. Dziennik powołuje się przy tym na rządowe kalkulacje. To by oznaczało wzrost przekazywanych przez Niemcy środków o 13 mld euro - podają serwisy Reuters i Bloomberg, opisujące artykuł "Die Welt". Propozycja KE zakłada, że kraje członkowskie w najbliższych latach będą wpłacać kwoty w wysokości około 1,075 proc. swojego PKB z 2018 roku.
Niemcy są największym płatnikiem do wspólnej unijnej kasy - dają obecnie około 20 proc., ostatnio było to ponad 30 mld euro rocznie. Są też największym płatnikiem netto - czyli krajem, w którego przypadku nadwyżka środków przekazywanych do Brukseli najbardziej przekracza te, które kraj ze wspólnego budżetu potem otrzymuje. W 2018 roku ta kontrybucja netto Niemiec wynosiła ponad 17 mld euro (w tym samym roku Polska była największym beneficjentem netto na poziomie ponad 11 mld euro), choć korzyści z obecności w UE to oczywiście nie tylko bezpośrednie środki finansowe.
Ostatni unijny szczyt dotyczący nowego budżetu odbył się pod koniec lutego i zakończył bez zawarcia porozumienia w tej sprawie. Takiego porozumienia trudno też oczekiwać w najbliższy piątek. Jak zaznaczała niedawno Beata Płomecka w relacji z Brukseli dla Informacyjnej Agencji Radiowej, wideokonferencja nie sprzyja negocjacjom, bo są one w tej formie utrudnione. Dlatego kompromis w sprawie budżetu UE na lata 2021-2027 może zapaść dopiero w przyszłym miesiącu.
O tym, że Niemcy dorzucą więcej do unijnej kasy, mówiło się już wcześniej. W grudniu zeszłego roku pisał o tym inny niemiecki dziennik - "Frankfurter Allgemeine Zeitung".