Premier Mateusz Morawiecki, a także poszczególni ministrowie, silnie zaangażowali się w kampanię prezydenta Andrzeja Dudy. Zaangażowanie to było tak intensywne, że w ciągu ostatniego miesiąca nie odbyło się ani jedno posiedzenie rządu, chociaż wcześniej ministrowie spotykali się najczęściej co tydzień.
Łukasz Kijek zapytał o tę kwestię Jadwigę Emilewicz, która była gościnią porannej rozmowy w Gazeta.pl.
- Lubię te państwa pytania. Spotykamy się - źle, nie spotykamy się - źle - skwitowała wicepremierka. - Codziennie spotykał się zespół reagowania kryzysowego - zapewniła.
Dodała też, że rząd przed 15 czerwca obradował znacznie częściej, podejmując prace w trybie awaryjnym.
Szef rządu ostatnie dni przed drugą turą wyborów spędził na objeżdżaniu kraju. W wielu mniejszych miejscowościach rozdawał wirtualne czeki - promesy na przekazanie środków z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. Jest on zasilany z funduszu finansowanego obligacjami Banku Gospodarstwa Krajowego. W czasie, kiedy premier przekazywał wirtualne pieniądze, nie było jednak formalnych przepisów, które stanowiłyby podstawę wypłat.
Emilewicz zapewniła, że każdy wyjazd ściśle kampanijny odbywał się w ramach urlopu. - Robiłam to jako ja, jako Jadwiga Emilewicz. Tak robili wszyscy moi koledzy z rządu. Pokazywaliśmy, co zrobiliśmy wspólnie z panem prezydentem - stwierdziła.
Wyjaśniła też, że rząd nie zaniedbał swoich obowiązków i opracował szereg ustaw, które pomogły "podtrzymać puls polskiego biznesu".
- Dzięki temu 116 mld zł trafiło do przedsiębiorców. Nie mamy sobie nic zarzucenia - stwierdziła członkini koalicyjnego Porozumienia.
Podkreśliła też, że pieniądze z funduszu trafią do wszystkich gmin w Polsce. - Państwo się bardzo starali pokazać, że to są wirtualne pieniądze. To nie są pieniądze wirtualne, nie będą też zależne od prezydenta, wojewody, nikogo. Rozdzielimy je na podstawie algorytmu inwestycyjnego - zapewniła ministra.
Argumentowała też, że czas na przekazywanie samorządom informacji o dotacjach był odpowiedni, bo większość z nich w połowie sierpnia zajmie się budżetem.
Czytaj też: Koszt obietnic Dudy złożonych na pięć lat poraża. Każdy głos "kosztował" od 33 do 48 tys. zł [WYKRES DNIA]