O całej sprawie czytamy na rp.pl. Decyzja NSA może okazać się bardzo istotna, gdyż w podobnej sytuacji znalazło się wiele osób, które miały kredyty we frankach szwajcarskich.
NSA zajął się sprawą mężczyzny, który w celu wyjścia ze spirali zadłużenia zdecydował się oddać dwa mieszkania w zamian za zwolnienie z reszty długu. Cała sprawa zakończyła się w 2013 roku porozumieniem, ale po pięciu latach skarbówka wystawiła mu rachunek w PIT na prawie 100 tys. zł zaległości plus ponad 30 tys. zł odsetek.
Mężczyzna wystąpił o umorzenie długu, zaznaczył, że jest przewlekle chory, a także nie posiada innych długów. Jak opisuje "Rzeczpospolita", o pomoc zwracał się do najważniejszych osób w państwie (prezydent, minister finansów, rzecznik praw obywatelskich). Fiskus zdecydował się umorzyć odsetki, ale nie zrezygnował z podstawy długu, wynoszącej 100 tys. zł, argumentując tym, że mężczyzna zarabia i jest w młodym wieku.
>>> Czytaj też: Frankowicze chcą pozwać Skarb Państwa. "Grabież na milionie polskich rodzin"
Cała sprawa znalazł szczęśliwy finał w Naczelnym Sądzie Administracyjnym w Warszawie, który stwierdził, że fiskus posiada wiedzę na temat trudnej sytuacji wielu frankowiczów i w takowej znalazł się poszkodowany mężczyzna. NSA zaznaczył także, że skoro skarbówka znalazła podstawy do umorzenia odsetek, to czemu nie zaległości głównej. Ogólna konstatacja sądu jest taka, że w takich sprawach fiskus powinien brać pod uwagę sprawiedliwość społeczną.
Cały czas trwa wiele sporów pomiędzy frankowiczami a bankami. W tym tygodniu zakończyła się 10-letnia batalia grupy 1247 osób, które procesowały się z mBankiem. Bank zdecydował się wycofać apelację od wyroku sądu, uznając kompromis za uczciwy. Zgodnie z decyzją sądu bank ma zwrócić tym klientom części rat. Warto zaznaczyć, że to pierwsza wygrana sprawa grupowa dotycząca kredytów frankowych, z prawomocnym wyrokiem.