Główny Inspektorat Sanitarny alarmuje, że do sklepów w Polsce trafił indyk z bakterią salmonelli. GIS przestrzega, że nie należy spożywać produktów ze skażonych partii, w szczególności surowych. Obróbka termiczna minimalizuje ryzyko zakażenia, ale nie wyklucza go całkowicie, jeśli czas gotowania, pieczenia czy smażenia był niedostatecznie długi lub jeśli temperatura była zbyt niska. Jest też możliwość, że przed obróbką mięsa, bakteria zdąży przenieść się na inne powierzchnie - np. deskę do krojenia, z której później będziemy korzystali, by przyrządzać inne potrawy.
Główny Inspektorat Sanitarny poinformował, że wykryto bakterię salmonelli z gr. O7 w 4 z 5 badanych próbek mięsa z indyka na kotlety:
O sytuacji został powiadomiony Powiatowy Lekarz Weterynarii oraz producent mięsa. Skażone partie zostaną wycofane, odpowiednie procedury zostały już wdrożone.
Problemy z salmonellą w polskim drobiu występują od dłuższego czasu. W grudniu ubiegłego roku i w maju obecnego do Bułgarii trafiło ponad sto ton kurczaków z salmonellą. Problem dotyczy nie tylko tego kraju. W listopadzie ubiegłego roku na włoskiej liście najbardziej niebezpiecznych produktów spożywczych znalazł się właśnie polski drób, który może być zakażony salmonellą. Powodem takiej decyzji był fakt, że w samym 2019 roku wydano w jego sprawie sześć ostrzeżeń RASSF.