Bańka na rynkach mieszkaniowych wielkich miast Europy. Bank ostrzega przed gwałtowną korektą cen

UBS Group w najnowszym raporcie adresowanym do inwestorów ostrzega przed gwałtowną korektą cen na niektórych rynkach mieszkaniowych.

Monachium, Frankfurt, Toronto, Hongkong, Paryż, Amsterdam i Zurych - to miasta, w których zdaniem szwajcarskich analityków istnieje największe ryzyko przegrzania rynku nieruchomości. W sumie UBS w swoim raporcie przeanalizował 25 miast z całego świata - popularnych wśród inwestorów - i uważa, że tylko w jednym z nich (Chicago) ceny mieszkań są niedowartościowane.

W analizie UBS nie komentuje sytuacji na polskim rynku, ale wydaje się, że niektóre trendy, o których mówią analitycy, można zaobserwować i u nas. 

Zobacz wideo #BiznesWalczy - Pokoje hotelowe zamienili w wynajem mieszkań. "Klucze przekazywane w skrytkach, bez kontaktu z klientem"

Ceny mieszkań nie runęły, bo pomogły rządowe programy 

Eksperci zwracają np. uwagę, że w czasach pandemii ceny mieszkań nie runęły w dół w wielu miastach, a nawet - szczególnie w drugim kwartale - zaczęły rosnąć. To ich zdaniem wynika z działań osłonowych podejmowanych przez rządy - pojawiły się różnego rodzaju dopłaty do pensji, czynszów lub ograniczenia w przeprowadzaniu eksmisji z powodu niespłacania rat kredytów hipotecznych. Ale te działania dobiegają końca.

- Jest jasne, że obecne wzrosty cen nie są trwałe - czytamy w raporcie. - Czynsze już spadają w większości przeanalizowanych przez nas miast, co sugeruje, że prawdopodobnie nastąpi faza korekty, jak tylko znikną dopłaty rządowe i wzrośnie presja na dochody gospodarstw domowych - tłumaczą dalej specjaliści z UBS.

Ponadto, zdaniem ekspertów, ceny mieszkań w niektórych przeanalizowanych miastach osiągnęły poziom, który oznacza, że ich zakup zwróci się po 35 latach wynajmu. A tak długi okres czyni inwestycję tego typu raczej nieopłacalną.

- Z pewnością teraz nie jest najgorszy czas dla właścicieli nieruchomości na rozważenie realizacji zysków - twierdzi Claudio Saputelli, szef działu inwestycji w nieruchomości w UBS Global Wealth Management. W praktyce oznacza to, że rada szwajcarskich bankierów brzmi: "Sprzedaj teraz mieszkanie".

Polski rynek jest inny

Proste porównywanie sytuacji w takich miastach jak choćby Monachium, Frankfurt lub Paryż do tego, co dzieje się w Warszawie lub w Krakowie zawsze jest błędem. Nasz rynek mieszkaniowy jest inny - przede wszystkim dlatego, że ceny na nim ciągle są o wiele niższe niż w wielu miastach Zachodu. Poza tym w Polsce cały czas mamy niezaspokojony ogromny naturalny popyt na mieszkania.

Niemniej z uwagą warto śledzić rodzimy trend. Z dwóch powodów. Po pierwsze, w drugim kwartale gwałtownie spadła sprzedaż mieszkań w Polsce - z raportu redNet Property Group i CBRE wynika, że w największych dużych miastach zmniejszyła się od 37 proc. do 55 proc. w porównaniu do danych sprzed roku.

Po drugie, w dużych ośrodkach ceny najmu zatrzymały się i nawet zaczęły lekko spadać. 

Więcej o: