W czwartek 12 października premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że liczba nowych przypadków koronawirusa się stabilizuje, w związku z czym na razie nie ma konieczności wprowadzania narodowej kwarantanny. Zdaniem byłego szefa NFZ i posła Porozumienia Andrzeja Sośnierza już obowiązujące obostrzenia są "ponadmiarowe".
- Najważniejsze, że Polacy, naród, reaguje właściwie. Na tym etapie wystarczy higiena, dystans i maseczki. To powoduje spadek bez innych działań rządu, bo innych działań nie ma. To, co należy do rządu, to przygotowanie służby zdrowia - ale też robione jest nadmiarowo - żeby poradzić sobie ze skutkami epidemii, czyli wszystkimi chorymi, którzy wymagają łóżek - powiedział Sośnierz w rozmowie z Polsat News.
Poseł stwierdził, że "trzeba się zastanowić, czy nie przeholowaliśmy" ze szpitalami tymczasowymi, bo może się okazać, że zanim zostaną one otwarte, nie będą już potrzebne. Andrzej Sośnierz stwierdził także, że nie jest zwolennikiem całkowitego lockdownu, bo może on przynieść "ogromne szkody w życiu społecznym i gospodarczym".
- Za chwilę będziemy potrzebowali pieniędzy na różnego rodzaju tarcze. Zamrażanie gospodarki ma sens medyczny, ale jak gospodarczo wyjdziemy z tego poobtłukiwani, to trudno w tej chwili do końca przewidzieć. [...] Dziwny spór o sklepy meblowe wygląda kabaretowo. Czym różnią się te sklepy od innych? - mówił poseł Porozumienia.
Decyzja o zamknięciu sklepów meblowych zapadła nagle. Rozporządzenie w tej sprawie zostało opublikowane w piątek wieczorem, a w sobotę sklepy takie jak IKEA były już zamknięte. Za nagłe decyzje i błędy komunikacyjne ze strony rządzących przepraszał przedsiębiorców wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker. W poniedziałek 9 listopada odbyły się rozmowy na linii Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii - branża meblowa. Przełomu nie było, ale padła deklaracja kolejnych negocjacji.