Jak pisaliśmy w Gazeta.pl, w piątek 8 stycznia do Sejmu trafił poselski projekt nowelizacji Kodeksu postępowania w sprawach o wykroczenia. Jego wnioskodawcami są posłowie klubu PiS, a ich reprezentantem poseł Jan Kanthak z Solidarnej Polski. Jako motyw tej propozycji wymieniono m.in. potrzebę "odciążenia sędziów".
Projekt zakłada zmiany dotyczące mandatów i grzywny. Znosi on istniejącą obecnie możliwość odmowy przyjęcia mandatu - w takim wypadku sprawa jest kierowana do sądu i ten orzeka, czy kara jest zasadna. Zgodnie z projektem ustawy obywatel nie będzie mógł odmówić przyjęcia mandatu. Kara zostanie nałożona i dopiero po tym będzie można zaskarżyć nałożony mandat karny do sądu w terminie 7 dni.
- Inaczej niż jazdą bez trzymanki nie da się określić obowiązkowego przyjmowania mandatów oraz procedury odwoławczej od nich, wzorowanej na procedurze apelacyjnej. Obywatele protestują, nie przyjmują mandatów, sądy nie wyrabiają się z rozpoznaniem sprawy albo - co gorsza - je uchylają. No tak być nie może. Zamiast usprawnić sądy, poprawić legislację, nie nakładać niezgodnych z konstytucją ograniczeń, zaproponujmy zatem nowelizację kodeksu wykroczeń, która ułatwi nam działanie. Już teraz jest problem z podważeniem zdania oskarżających nas policjantów. Twierdzą, że w ich obecności przeklinamy, a sąd zazwyczaj dochodzi do wniosku, że funkcjonariusz jest obiektywnym świadkiem i nie ma powodu kłamać - komentuje proponowane zmiany w rozmowie z Gazeta.pl mecenas Tomasz Tomaszczyk z Kancelarii Adwokackiej JST.
27 października Wojewódzki Sąd Administracyjny w Opolu uchylił karę nałożoną na fryzjera w związku z nieprzestrzeganiem obostrzeń. Wyrok jest nieprawomocny. W uzasadnieniu wyroku podano m.in., że ograniczenie praw i wolności konstytucyjnych nie może nastąpić poprzez rozporządzenie, ale przez wprowadzenie stanu klęski żywiołowej - podawał portal mycompanypolska.pl.
Nie można ludzi ot tak sobie zamykać. Trzeba utrzymywać sądy. Zapewnić ich sprawne działanie, no i jeszcze co chwilę te sądy dają prztyczek w nos, stwierdzając, że czegoś tam nie udowodniliśmy albo nawet źle uchwaliliśmy, bo np. zawarliśmy materię zarezerwowaną dla ustawy w rozporządzeniu albo czegoś tam do ustawy wpisać nie możemy, bo nie ma stanu wyjątkowego
- komentuje w rozmowie z Gazeta.pl mecenas Tomasz Tomaszczyk.
- Po nowelizacji ustawy będziemy musieli udowadniać, że nie braliśmy udziału w nielegalnym zbiegowisku, w czasie którego 12 razy przed różnymi funkcjonariuszami nie rzucaliśmy papierków po cukierkach albo, że w ogóle nigdy nie prowadziliśmy samochodu, więc nie mogliśmy popełnić zarzucanego nam wykroczenia drogowego. Dodatkowo jeśli chcemy udowodnić swoją niewinność, wszystkie dowody muszą zostać podane przy zaskarżaniu mandatu, inaczej sąd będzie musiał je pominąć - podkreśla adwokat.
Mecenas Tomaszczyk dodaje jednak, że na straży prawa stoi jeszcze ustawa zasadnicza i same sądy. - I tu na szczęście na drodze stoi konstytucja oraz sam wymiar sprawiedliwości, który - jakoś nie mam wątpliwości - nawet jeśli jakimś cudem tę bzdurę uchwalą, to przy pomocy orzecznictwa odpowie, gdzie jest jej miejsce - podsumowuje adwokat.