Już pod koniec 2020 r. wielkie globalne organizacje pozarządowe, m.in. Amnesty International, alarmowały, że w biednych krajach szczepionki w 2021 r. otrzyma tylko 10 proc. obywateli (aczkolwiek od tego momentu ten odsetek wzrósł ok. 2,5-krotnie, bazując na metodologii tamtych wyliczeń i najnowszych danych).
Z kolei w lutym br. we wspólnym komunikacie Światowa Organizacja Zdrowia i UNICEF alarmowały, że w niemal 130 krajach, w których mieszka ok. 2,5 mld ludzi, nie podano jeszcze ani jednej dawki szczepionki przeciw COVID-19.
Organizacje odwoływały się nie tylko do solidarności, apelując do bogatszych krajów o dzielenie się swoimi zasobami szczepionek, a do producentów o maksymalizację produkcji i transfer technologii. Zwracały także uwagę, że tylko globalne spojrzenie na kwestię szczepień pozwoli wygrać z pandemią. Ostrzegały przed "samobójczą strategią", która może skutkować tym, że gdzieś powstaną mutacje odporne na szczepionki, a to uderzy w ożywienie gospodarcze na całym świecie.
W najnowszej analizie Polski Instytut Ekonomiczny nie pozostawia wątpliwości, jak obecnie wygląda sytuacja.
Nadwyżka popytu na szczepionki nad podażą skutkuje konkurencją między krajami o zapewnienie sobie jak największej liczby preparatów. Konkurencję tę na chwilę obecną wygrywają najbogatsi i niewiele wskazuje na to, by w najbliższej przyszłości dostęp do szczepionek między zamożnymi i biedniejszymi krajami miał się wyrównać
- czytamy w raporcie PIE. Z wyliczeń ekonomistów instytutu wynika, że w najbogatszych krajach, z PKB przekraczającym 20 tys. dolarów per capita, podano już 36 dawek szczepionki na 100 mieszkańców. W najbiedniejszych regionach, z PKB na głowę poniżej 2 tys. dolarów - tylko 1,5 dawki.
Przyczyn takiego stanu rzeczy jest oczywiście wiele (m.in. różnice w infrastrukturze i zasobach kadry medycznej między biedniejszymi i bogatszymi krajami), jednak główną wydaje się być fakt, że najbogatsze kraje (w szczególności kraje Europejskiej Strefy Ekonomicznej, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone i Kanada) dokonały zamówień preparatów jeszcze w 2020 r., gdy szczepionki znajdowały się w fazie badań klinicznych. Z racji swojej zamożności kraje te mogły pozwolić sobie na podjęcie ryzyka i złożenie zamówień na szczepionki, co do których nie było przecież pewności, że zostaną dopuszczone do obrotu
- tłumaczy PIE. Efekt? Część krajów zamówiła tyle szczepionek, że mogłaby zaszczepić całą swoją populację kilkukrotnie. Przykładowo, Unii Europejskiej przypada blisko pięciokrotnie więcej zamówionych szczepionek niż ma łącznie obywateli.
Biedniejsze kraje nie złożyły tak potężnych zamówień i dziś, nawet gdyby miały finansowe możliwości zakontraktowania szczepionek, muszą czekać, aż producenci najpierw wywiążą ze wcześniejszych kontraktów.
Pod auspicjami Światowej Organizacji Zdrowia oraz organizacji Gavi, Unicef i CEPI działa wprawdzie program COVAX. W jego ramach bogate kraje "zrzucają się" na szczepionki dla biedniejszych państw.
Tyle że mimo wszystko rezultaty tych działań trudno ocenić za rewelacyjne. Według najnowszych danych, do 118 uczestników programu popłynęło na razie tylko nieco ponad 40 mln dawek szczepionek. Według planów, do końca 2021 r. COVAX chce zabezpieczyć 1,8 mld dawek szczepionek. Mimo wszystko to nadal zdecydowanie za mało, aby osiągnąć odporność populacyjną (tym bardziej kiedy konieczne będą szczepienia "przypominające").
"Witajcie w nowym kolonializmie" - komentował kilka dni temu w "The Guardian" Akin Olla, aktywista pochodzenia nigeryjsko-amerykańskiego.
Problemem jest to, jak rządy - i zastraszające je korporacje - stworzyły nową i niebezpieczną formę globalnych nierówności
- pisze Olla. Przekonuje, że koncerny farmaceutyczne tworzą "fałszywy niedobór" szczepionek - czegoś, co powinno być globalnym dobrem publicznym. - Szczepionki mogłyby być produkowane na całym świecie, ale nie pozwalają na to patenty koncernów - przekonuje Olla. I także straszy - wpędzanie w kryzys i niekończące się długi biedniejsze kraje grozi tym, że koronawirus wkrótce powróci do bogatych państw w postaci nowych mutacji, powodując "permanentną pandemię".
Jesteśmy niebezpiecznie blisko ery, w której zaszczepione i niezaszczepione kraje staną się nową warstwą biednych i bogatych, kolonizatorów i kolonizowanych. Musimy oprzeć się nowemu apartheidowi
- kończy Olla.