Restauracje szykują się do otwarcia ogródków. Nie wszystkim się to uda. "Jest coraz trudniej"

W niektórych miastach gastronomia może liczyć na obniżki opłat za użytkowanie restauracyjnych ogródków. Pomoc samorządów to jednak kropla w morzu potrzeb. Zapowiadane luzowanie obostrzeń nie oznacza końca problemów restauratorów. Nie wszyscy będą gotowi do otwarcia lokali na zewnątrz od 15 maja.
Zobacz wideo Czy "paszporty szczepionkowe" pomogą odmrozić biznes?

Restauracje, bary, kawiarnie i hotele, które miały pierwotnie zostać zamknięte na 14 dni, nie mogły normalnie funkcjonować przez większą część ostatniego roku i wszystkie miesiące roku bieżącego. W ciągu ostatnich tygodni rozmawiałem z kilkunastoma restauratorami, zadając im zawsze pytanie: czy sprzedaż jedzenia na dowóz wystarczy, by utrzymać personel, zapłacić czynsz i przetrwać? Nikt nie miał złudzeń, że to za mało, by prowadzić dochodowy biznes.

Lockdown w gastronomii do połowy maja

- Jest coraz trudniej. Skorzystaliśmy z różnych form pomocy, ale wszyscy wiemy jak to wygląda. Nie jesteśmy tak mocno wspierani, jak branża gastronomiczna na zachodzie. Poza tym, ludzie są już bardzo mocno zdemotywowani - mówi Rafał Brzostek, krakowski restaurator, współtwórca lokali Ramen People oraz Wschód Bar.

Koniec obostrzeń wcale nie oznacza końca problemów.

Wciąż brakuje pracowników

Gastronomia zmaga się nie tylko z wirusem, ale również z kadrowymi brakami. Już dziś wiele lokali ma problem ze znalezieniem pracowników i może to potrwać tak długo, jak długo kredyt zaufania wobec rządzących nie zostanie odbudowany. W prywatnych rozmowach restauratorzy przyznają, że sporo osób zmieniło branżę w obawie przed powrotem lockdownu i wymuszonym przez przepisy bezrobociem.

- Wszyscy liczą na to, że goście będą tak wygłodniali, iż rzucą się na rezerwacje imprez. Tylko czy będzie miał kto to organizować? Znam przypadki lokali, w których nie było "kim pracować" - mówił mi chwilę przed ostatnim zamknięciem hoteli Adam Chrząstowski, dyrektor kulinarny Hotelu Arłamów.

Ostatnie tygodnie niewiele zmieniły w tej sytuacji.

- Najgorsze już chyba za nami. Teraz może być już tylko lepiej. Wiem, że część lokali musi teraz zatrudniać nowy personel, a inne utrzymywały niewielką ekipę. Ale dużo baristów, kelnerów, barmanów straciło pracę i teraz wielu restauratorów musi szybko kogoś zaangażować. Poza tym, trzeba jeszcze zorganizować ogródek, fizycznie go postawić, no i zdobyć pozwolenie na jego prowadzenie. My na Brackiej jeszcze go nie mamy - opowiada restaurator i radny Krzysztof Rzyman, który prowadzi kawiarnie STOR w Warszawie (na Tamce i na Brackiej).

Ogródek za grosze

W niektórych miastach gastronomia może liczyć na wsparcie samorządu - obniżki opłat za użytkowanie ogródków. W Warszawie restauratorzy mieli zapłacić w 2021 roku o 75 proc. mniej. Ważą się jednak losy projektu uchwały, która zwalnia restauracje z opłat, zmniejszając je do symbolicznego grosza płaconego za metr ogródka za każdy dzień.

- Zobaczymy, czy będziemy głosować nad tą uchwałą, która jest inicjatywą obywatelską, czy być może Ratusz sam przygotuje projekt podobnej uchwały, bo z pewnością też nad tym pracuje - mówił w rozmowie z Polsat News radny Koalicji Obywatelskiej Mariusz Frankowski.

Czy to oznacza, że restauratorzy po raz kolejny padną ofiarą rozgrywek partyjnych? Krzysztof Rzyman jest optymistą.

- Szanse na przyjęcie uchwały są dość wysokie. Nie są to też tak duże sumy, by miały wywrócić do góry nogami budżet miasta. W zeszłym roku były dwie obniżki opłat. Nawet jeśli weszłyby w życie po majowym posiedzeniu Rady Miasta, to i tak przepis może działać wstecznie od początku sezonu
"ogródkowego" - wyjaśnia Rzyman, który jest jednym z pomysłodawców wspomnianych zmian.

Taniej w Poznaniu i Słupsku, ale nie Tarnowie

Na obniżenie opłat związanych z prowadzeniem ogródka mogą liczyć też restauratorzy w Poznaniu. Tu również za każdy metr zajętej przestrzeni przedsiębiorcy zapłacą 1 grosz dziennie. Od początku lipca do końca sierpnia stawki wzrosną jednak do połowy kwot płaconych przed pandemią.

Wrocław zwolnił w ubiegłym roku z płatności także te restauracje, które nie mogły prowadzić działalności w ogródku, a mimo to wniosły wcześniej opłatę za jego użytkowanie. Grosz dziennie za metr zapłacą restauratorzy z Pomorza.

- Przepisy i zasady tej uchwały nadal obowiązują, bo została na szczęście podjęta mądrze, bezterminowo, czyli do odwołania. Nikt nie zdecyduje się jej odwołać, bo czasy mamy niestety trudne, a nasza branża chyba najdłużej pozostaje zamknięta. Ogródki gastronomiczne, które, mamy nadzieję, za jakiś moment zostaną otwarte, będą niewątpliwie dużą ulgą dla gastronomików. Jeśli oczywiście pandemia nam ciut odpuści i z rozsądkiem podejdziemy do tematu obostrzeń - mówiła w Radiu Gdańsk Dagna Maśnicka, kierownik referatu promocji i biznesu ze słupskiego ratusza.

W zeszłym roku podobne rozwiązania zastosowano w Gdyni, gdzie również obowiązuje stawka 1 grosza dziennie za każdy metr ogródka. Preferencyjne opłaty obowiązują również w Bydgoszczy i Krakowie, ale wysokość stawek uzależniona jest od decyzji władz lokalnych, a te nie wszędzie są równie skore do obniżania opłat.

W Tarnowie za dzień korzystania z metra ogródka trzeba zapłacić już nie grosz, a 15 złotych netto. W zeszłym roku w związku z remontem tarnowskiego rynku opłaty nie były pobierane.

Z jakimi problemami zmagają się jeszcze restauratorzy przed otwarciem ogródków gastronomicznych? Czy wszyscy je otworzą? Więcej przeczytasz pod tym linkiem. 

Artykuł został przygotowany przez redakcję miesięcznika "Food Service" i portalu Ouichef.pl. Więcej informacji o branży gastronomicznej na stronie: www.ouichef.pl.

Więcej o: