Fundacja Batorego udostępniła analizę III transzy Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych, w ramach której do miast i gmin trafiło w sumie 1,35 mld złotych (36,5 zł w przeliczeniu na jednego mieszkańca). Z opracowania wynika, że "nadal przeciętna gmina, gdzie jest włodarz z PiS, otrzymuje ponad dziesięciokrotnie większe dotacje" niż regiony kierowane przez inne ugrupowania.
Wśród miast i gmin o wielkości do 24 tys. mieszkańców - tam, gdzie rządzi Prawo i Sprawiedliwość (włodarz będący członkiem tego ugrupowania, miał poparcie PiS w wyborach lub startował z list tego ugrupowania) - dotacje te wynoszą 94 złote na mieszkańca. W miejscach, gdzie rządzi tak zwany "blok senacki" (politycy związani z opozycją - Koalicją Obywatelską, Lewicą lub Polskim Stronnictwem Ludowym) - wysokość dotacji na jednego mieszkańca jest niższa od średniej i wynosi tylko 33 złote na mieszkańca. 57 złotych per capita otrzymują miasta i gminy, gdzie rządzi kontra-PiS (lokalni aktywiści, którzy w wyborach konkurowali z kandydatem PiS). Regiony neutralne otrzymują średnio 55 złotych dotacji per capita.
Analiza III transzy Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych przeprowadzona przez Fundację Batorego. fot. Fundacja Batorego
Większe różnice widać w miastach, które mają powyżej 24 tysięcy mieszkańców. Tam, gdzie rządzi PiS, przyznawanych jest średnio 87 zł na mieszkańca. Neutralne miejscowości otrzymują 19 złotych per capita, a kontra-PiS około 16 złotych na mieszkańca. Najmniej, 8 zł per capita, dostają gminy i miasta zarządzane przez polityków opozycji.
Z raportu Fundacji Batorego wynika dodatkowo, że niemal wszystkie gminy rządzone przez osoby związane z PiS dostały dofinansowanie - a połowa nawet dwukrotnie (z transzy II i III RFIL). Gminy, w których przewagę ma opozycja zostały "w wyraźnej większości pominięte w obu transzach". Nawet grupie gmin powyżej 24 tys. mieszkańców żadna gmina z burmistrzem PiS nie została pominięta.
Eksperci Fundacji - dr hab. Jarosław Flis i prof. Paweł Swianiewicz zauważają, że mniejsza przyznawalność dotacji dla gmin rządzonych przez opozycję nie wynika z tego, że składają mniej wniosków o dotację. "Wręcz przeciwnie. Można się zastanawiać, dlaczego samorządy z włodarzami opozycyjnymi w ogóle podejmują trud składania wniosków, jeśli szanse powodzenia są tak marginalne – kilkukrotnie mniejsze niż w przypadku sąsiednich gmin, różniących się jedynie przynależnością partyjną włodarza" - napisano w raporcie.