Według opublikowanego w czwartek przez Radę Ministrów rozporządzenia od 8 maja do 5 czerwca ponownie zostaną otwarte hotele. Jednak zajętych może być maksymalnie 50 proc. pokoi, a do 14 maja goście będą mogli spożywać posiłki wyłącznie w pokojach, w których się zameldowali.
Choć od kilku miesięcy branża hotelarska stoi w miejscu, to wielu właścicieli hoteli liczyło, że od majówki goście ponownie będą mogli korzystać z usług oferowanych przez hotele i pensjonaty, jednak rząd postawił otworzyć branżę dopiero 8 maja. - Hotelarze stracili majówkę, co jest ogromnym ciosem, zwłaszcza że nastąpiło to na rzecz wyjazdów zagranicznych Polaków, promowanych też przez rodzime linie lotnicze, co zwiększa rozgoryczenie - wyjaśnił w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Jan Wróblewski, współzałożyciel spółki Zdrojowa Invest & Hotels.
Katarzyna Tencza, dyrektor ds. hotelowych w firmie doradczej Walter Herz powiedział dziennikowi, że na początku maja odnotowano niski poziom liczby rezerwacji na wakacje. Dodaje jednak, ze w ciągu najbliższego tygodnia ulegnie to zmianie. I podkreśla, że w tym roku największym powodzeniem będzie się cieszyć polskie morze oraz Chorwacja i Grecja (osoby w pełni zaszczepione są zwolnione z wykonywania testów i kwarantanny w tych krajach). Prognozowane są także weekendowe wyjazdy rodaków do polskich miast.
Ekspertka tłumaczy, że odrobienie strat przy utrzymaniu 50 proc. obłożenia będzie utrudnione. - Jeśli to ograniczenie zostanie utrzymane w wakacje, będzie to naprawdę potężny cios dla obiektów turystycznych - powiedziała.
Według Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor oraz BIK zaległości firm zajmujących się zakwaterowaniem na koniec lutego 2021 r. wynosiły 1,06 mld zł. - Od końca marca 2020 r. do końca lutego 2021 r. spadły o 60 mln zł (-5,4 proc.). Niestety, liczba firm z problemami w obsłudze zobowiązań zwiększyła się o 112, do 1775 podmiotów - wyjaśnia.
Dużych szans na odrobienie w szybkim tempie strat nie widzi także Grzegorz Kaleta, ekspert CBRE. - Zamknięcie tylko w długi weekend majowy to ok. 200 mln strat. Jeśli w najbliższym czasie poradzimy sobie z pandemią, to wskaźniki obłożenia powrócą najszybciej po dwóch latach, szybciej w obiektach resortowych, a znacznie wolniej w miejskich, biznesowo-korporacyjnych - komentuje Kaleta. Zauważa, że najsilniej odczuwają straty rozwinięte rynki np. krakowski, który w ubiegłym roku miał niższe przychody przez cały rok niż obiekty na Pomorzu w sezonie.
Ekspert dodaje, że w wyniku pandemii koronawirusa ok.100 tys. doświadczonych pracowników przebranżowiła się i najprawdopodobniej nie wrócą na wcześniejsze stanowiska.
Katarzyna Tencza uważa, że większości hotelom udało się przetrwać ciężki okres, a na sprzedaż obiektów zdecydowało się niewielu przedsiębiorców. Przeciwnego zdania jest Jan Wróblewski, który sądzi, że wiele hoteli trafi na sprzedaż pod koniec bieżącego roku.
Jak czytamy w opublikowanym 6 maja rozporządzeniu, od 8 maja swoją działalność wznowią hotele (z maksymalnie 50 proc. obłożeniem). Do 14 maja będą dostępne wyłącznie dla gości, którzy zatrzymają się na przynajmniej jedną dobę hotelową, a napoje i jedzenie będą dostarczane im do pokoi.
Od 15 maja będziemy mogli zdjąć maseczki na świeżym powietrzu. Zostaną również otwarte obiekty sportowe oraz teatry i kina na świeżym powietrzu, a od 29 maja także w przestrzeniach zamkniętych.
Od 15 maja zaczną również działać ogródki gastronomiczne, a w lokalach będzie można spożywać posiłki od 29 maja. Tego dnia otworzą się również siłownie, kluby fitness, solaria.