Wysoki wzrost zachorowań na COVID-19 oraz obostrzenia negatywnie wpłynęły na wyniki branży hotelowej w kwietniu. Z wyłączeniem obiektów zamkniętych, 66 proc. hoteli odnotowało niższe ceny niż w kwietniu 2019 r., przy czym dla 53 proc. spadki były większe niż o 10 proc., a dla 36 proc. większe niż o 20 proc. Jednocześnie 22 proc. hoteli utrzymało średnie ceny na ubiegłorocznym poziomie.
Jak podaje Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego, słabe wyniki w marcu i kwietniu, a także przedłużenie restrykcji na kwiecień i majówkę wpłynęło na niską liczbę przyjętych rezerwacji na kolejne miesiące, w tym uwzględniające wakacyjne lipiec i sierpień.
"W związku z utrzymaniem zamknięcia hoteli na czas tzw. długiego weekendu majowego, ich otwarciem dopiero od 8 maja z ograniczeniem do 50 proc. miejsc i bez możliwości świadczenia otwartej gastronomii oraz usług towarzyszących (basen, SPA), IGHP zwróciła się do hoteli z prośbą o szacunek strat w maju, wynikających z utrzymania ww. obostrzeń i ograniczeń. Z uzyskanych danych wynika, że średnia strata została oszacowana na 320 tys. zł na obiekt, a przeliczając na pokój hotelowy - 3,8 tys. zł. To oznacza, że branża, z ok. 2 600 hotelami - 145 tys. pokojami hotelowymi, tylko w maju szacuje straty na minimum pół miliarda złotych" - czytamy na stronie Izby.
Blisko 92 proc. hoteli nie przewiduje osiągnięcia zysku z działalności operacyjnej wcześniej niż na koniec 2022 r., a wyraźnie niekorzystny odsetek hoteli wskazujących na okres późniejszy niż rok 2022 utrzymał się na poziomie ponad 60 proc. Nieco lepiej wypadła ocena powrotu przychodów do poziomu z lat 2018-19. Jednak nadal za najbardziej prawdopodobny wskazany został 2023 rok: 41 proc., a rok 2024 i późniejsze lata nadal stanowią istotną część ankietowanych, bo 35 proc.
"Mając na uwadze odpowiedzi na pytania dotyczące nadal słabych prognoz dla nadchodzących miesięcy, pozytywnie zaskakuje wzrost optymizmu hotelarzy: nastroje bardziej pesymistyczne wskazało już tylko 37 proc. hoteli (spadek do marca o 25 pp.), optymistów jest 23 proc., a udział odpowiedzi „bez zmian” to 40 proc." - czytamy.