Sebastian Kurz, kanclerz Austrii, stanął w obliczu poważnych oskarżeń. Austriacka prokuratura specjalizująca się w kwestiach korupcji WKStA (Zentrale Staatsanwaltschaft zur Verfolgung von Wirtschaftsstrafsachen und Korruption) wzięła polityka na celownik.
Podejrzewa, że Kurz mógł składać fałszywe zeznania przed specjalną komisją, która badała aferę Ibizagate. Wstrząsnęła ona austriacką sceną polityczną w 2019 roku. Z rządu odeszło wtedy wielu skrajnie prawicowych polityków, w efekcie kryzysu wywołanego posądzeniami o nieformalne relacje z Rosją. Kurz ogłosił wówczas przedterminowe wybory parlamentarne, ale nie stracił w ich wyniku funkcji.
Sprawa wróciła, bo szef rządu przed urzędnikami komisji rzekomo zeznał nieprawdę. Nie potwierdził, że pomógł załatwić pracę swojemu koledze w państwowym holdingu. Był pytany o to, czy rozmawiał z Thomasem Schmidem, sekretarzem generalnym w ministerstwie finansów i swoim bliskim przyjacielem, o pracy w państwowej spółce ÖBAG (zajmuje się nadzorowaniem udziałów państwa w spółkach). Powiedział, że nie pamięta.
Media ujawniły jednak wiadomości SMS oraz e-maile, które mają potwierdzać zaangażowanie polityka w rekrutację znajomego.
Jak wyjaśnia portal Politico, Kurz może mieć teraz poważne problemy, bo za składanie fałszywych zeznań grozi w Austrii nawet trzy lata więzienia. Rośnie też polityczna presja wokół sprawy. Pamela Rendi-Wagner, przewodnicząca SPÖ (Socjaldemokratyczna Partia Austrii) stwierdziła, że Kurz "przekroczył czerwoną linię". "Kanclerz nie może wykonywać dalej swoich obowiązków" - stwierdziła. "To największy kryzys w jego politycznej karierze" - stwierdził cytowany przez "Financial Times" Thomas Hofer, austriacki komentator polityczny. Media twierdzą, że Kurz wyświadczył też przysługi innym przyjaciołom i znajomym, rozdając państwowe posady. Kurz zaprzecza oskarżeniom. Przekazał mediom, że liczy na całkowite oczyszczenie ze wszelkich zarzutów.
Austriacki szef rządu jest również oskarżany o stosowanie węgierskiego modelu władzy - ma wpływać na media. Faworyzować te, które są mu przychylne, przekazując środki na kampanie medialne wybranym.
W 2019 roku niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung" i magazyn "Der Spiegel" opublikowały potajemnie nagrane wideo, z którego wynika, że wicekanclerz Strache przed wyborami parlamentarnymi w 2017 r. oferował polityczne usługi w zamian za rosyjskie pieniądze. Zakrapiane alkoholem spotkanie odbywało się w willi na Ibizie.
W wyniku afery wicekanclerz Austrii, pełniący też funkcję ministra służby cywilnej i sportu oraz szefa Wolnościowej Partii Austrii, podał się do dymisji. Rezygnację złożył także szef klubu poselskiego tego ugrupowania w austriackim parlamencie Johann Gudenus, który uczestniczył w rozmowie na Ibizie.